Rodzice nie do końca chcą zmieniać całe życie po narodzinach swojego dziecka. Pojawienie się nowego członka rodziny wcale nie musi oznaczać rezygnacji ze swoich pasji i zainteresowań. Być może nie będzie już tak łatwo jak bez dziecka i będzie można przeznaczyć na to trochę mniej czasu, ale nie oznacza to, całkowitej rezygnacji z tego, co kochamy i co nam sprawia przyjemność. Rodzice dalej mogą uprawiać sport, uczyć się języków obcych, doskonalić umiejętności taneczne czy jakiekolwiek inne, albo podróżować. Niektóre pasje można z powodzeniem realizować całą rodziną. I dalej mogą sprawiać sporo przyjemności. Będą po prostu trochę inne niż z czasów przed dziecka.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Aliza Carr jest jednocześnie mamą 4-miesięcznego malucha oraz położną. Prowadzi aktywnie profil na Instagramie, na którym rozwiewa wiele rodzicielskich wątpliwości, tłumaczy różne sprawy związane z dzieckiem i macierzyństwem oraz normalizuje temat podróży z dziećmi. Wciąż wielu rodziców obawia się pierwszych wyjazdów, wycieczek czy podróży samolotem. Nie są pewni, kiedy jest na to idealny czas. Zwykle nie ma żadnych przeciwwskazań lekarskich, by dziecko mogło podróżować wspólnie z rodzicami już niedługo po porodzie. Wielu rodziców jednak obawia się czy sobie poradzą, czy dziecko nie będzie płakać, czy nie narażą się na krytykę innych ludzi. Aliza postanowiła pokazać, że nawet kilkunastogodzinny lot samolotem można "przeżyć". Jej filmik zdobył sporą popularność w sieci, nie spodziewała się jednak, że spłynie na nią taka krytyka.
Położna chciała zażartować, że w czasie swojego lotu głównie musiała się poświęcić treningowi pośladków i nóg, a wszystko to dlatego, że jej dziecko jest spokojne, ale głównie wtedy, gdy jest kołysane i tulone. Na siedząco byłoby to niemożliwe. Kobieta włożyła dziecko do nosidła i wybrała miejsce, w którym było najwięcej wolnej przestrzeni. Znalazła je tuż obok ludzi, którzy zarezerwowali specjalny rząd w samolocie z dodatkową przestrzenią wokół siebie. Alice stanęła tam i kołysała dziecko. Trwało to kilka godzin. Jej celem było pokazanie innym ludziom, że podróżowanie z małymi dziećmi może nie jest wygodne i łatwe, ale jest możliwe. Trzeba tylko znaleźć sposób na swoje dziecko. Internauci jednak zaczęli krytykować kobietę. Zarzucali jej, że widok skaczącej i kołyszącej kobiety jest irytujący. Uważają, że to brak szacunku wobec osób, które podróżowały w rzędach tuż obok. Zastanawiają się czy rodzice z dziećmi nie mogą po prostu zostać w domu. To przykre. Nikt nie ma pojęcia czy kobieta nie spytała podróżujących czy nie mają nic przeciwko. Poza tym kobieta robiła wszystko co w jej mocy, by jej dziecko nie płakało, a tym samym, by nie przeszkadzało i nie utrudniało lotu innym podróżującym. Wydaje się jakby w dzisiejszych czasach empatia, zrozumienie i pomoc były cechami charakteru, których wielu zupełnie w sobie nie ma. To przykre.
Te "tańczące mamy" są tak irytujące, że skaczą i denerwują wszystkich. Miałam szczęście niedawno lecieć z podobną kobietą.
Gdybym siedział w rzędzie przy wyjściu i płacił za dodatkową przestrzeń na nogi… byłbym wściekły, gdyby coś takiego działo się przede mną przez cały lot!
Czy nie wolałbyś tego, niż płaczącego dziecka w czasie lotu?
Chcę tylko powiedzieć, że wykonujesz świetną robotę. Nie wiem dlaczego ludzie są tacy negatywni. Wiem z pierwszej ręki, jak trudno czasem ukoić dziecko. Wolę widzieć skaczącą mamę niż płaczące dziecko. Przez takie negatywne komentarze wielu rodziców ma wątpliwości co do podróży, bo będzie to niewygodne dla ludzi. Tak wiele mam cierpi na depresję, ponieważ nie chcą nigdzie wychodzić z dziećmi z powodu tego negatywnego poglądu. Może staniemy się w końcu społecznością, która wspiera się nawzajem.