Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Joanna Opozda spełnia się w roli samodzielnej mamy. Aktorka nie ukrywa, że choć czasami bardzo ciężko jej pogodzić wychowanie dziecka z obowiązkami zawodowymi, to na szczęście może liczyć na wsparcie przyjaciół i rodziny. Opozda chętnie opowiada w sieci jak radzi sobie w rodzicielstwie. Tym razem zdradziła na Instagramie, że jak wielu rodziców planowała oddać swoją pociechę do żłobka. Ostatecznie zrezygnowała jednak z tego pomysłu.
- Nie. Byliśmy w żłobku. Trzy dni adaptacji. Wszystkie dzieci chore. Wmawiali nam, że te biedne maleństwa mają alergię. Glut po pas. Aż mi było przykro i sama wycierałam im noski. Po trzech dniach Vincent był chory (a był tam po max dwie godziny dziennie) - napisała Opozda, sugerując, że ta sytuacja sprawiła, że nie chce posyłać syna do przedszkola i na razie zorganizuje dla niego domową opiekę. Aktorka wytłumaczyła, że Vincent zacznie przygodę z przedszkolem, kiedy podrośnie i zacznie mówić, dzięki czemu będzie informował o swoich potrzebach:
Wydaje mi się, że dopóki dziecko nie mówi, lepiej, żeby było z rodzicami. Niemowlak nie powie nam, co go boli, co się działo itd. Wiem, że dzieci chorują i to jest coś, czego się nie uniknie, ale w wieku przedszkolnym dziecko przynajmniej już potrafi mówić. Powiedzieć, że np. boli je brzuch albo gardło.
Zajęcia adaptacyjne to dobry pomysł, aby maluch w bezpieczny i przyjemny sposób oswoił się z placówką i wychowawcami. Jak wyglądają? Przede wszystkim, zajęcia adaptacyjne trwają od kilku godzin do kilku dni. Ściślej rzecz biorąc, w jednej placówce trwają po godzinę dziennie przez tydzień, a w innej po trzy lub cztery, ale co kilka dni. W każdym przedszkolu są inne zasady. Maluchy i ich rodzice poznają między innymi:
Aby ułatwić dziecku adaptację, dobrze jest "przenieść" do domu niektóre przedszkolne zwyczaje, np. piosenki czy zabawy. Dzięki temu maluch będzie pozytywne kojarzył przedszkole, co znacząco pomoże w aklimatyzacji.