Położnik wyjaśnia, czy brać znieczulenie do porodu. Odpowiedź wielu zszokuje

Znieczulenie podawane w trakcie porodu to temat, który wciąż budzi wiele emocji. Wielokrotnie pacjentki o nie proszą, a lekarze ociągają się podaniem go. Dr Falęcki wyjaśnia, czy naprawdę warto je brać.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Kobiety w ciąży często bardzo boją się porodu. Z jednej strony jest to chwila pełna niezwykłych emocji, przecież na świecie pojawia się ich ukochane, noszone tyle miesięcy pod sercem dziecko. Z drugiej, nie od dziś wiadomo, że wiąże się to z bólem. Chociaż wiele mam przyznaje, że widząc twarzyczkę swojej pociechy, zazwyczaj po kilku dniach, czy tygodniach zapominają o tym, co przeszły na sali porodowej.

Zobacz wideo Dr Falęcki wspomina dyżur, podczas którego wykonał 11 cesarskich cięć. "To był koszmar"

Niedawno pojawiły się statystyki dotyczące podawania w szpitalach znieczulenia podczas porodów. Dane były zaskakujące, okazuje się, że w ubiegłym roku zaledwie 14% rodzących dostało znieczulenie (nie licząc cesarskich cięć). Wiele kobiet boi się więc, że mimo próśb go nie dostanie, z tego względu wybierają prywatne kliniki, gdzie za poród muszą sporo zapłacić.

Głos w tej sprawie zabrał rezydent położnictwa i ginekologii oraz jeden z najpopularniejszych lekarzy na Instagramie - doktor Wojciech Falęcki:

Złotym standardem jest znieczulenie zewnątrzoponowe. Temat bardzo ważny. Pacjentki przy końcu ciąży pytają „doktorze brać czy nie brać". BRAĆ - odpowiadam. Szczęśliwie zawsze pracowałem w miejscach, w których to znieczulenie było pod ręką. Choć wiem, że ostatnie publikowane statystyki nie pozostawiają złudzeń co do jego dostępności

- opowiada znany polski położnik. Podkreśla przy tym, że nie jest tak, że po przyjęciu znieczulenia, kobieta nie czuje bólu, ale jest jej zdecydowanie łatwiej. Obala też różne mity, które wciąż krążą na salach porodowych.

Pamiętajmy nie zniwelujmy bólu w 100%, ale zdecydowanie poprawiny komfort pacjentki. Chyba o to chodzi. Znieczulenie zewnątrzoponowe ma tę przewagę nad podpajęczynówkowym, że mamy nad nim kontrolę i możemy je powtarzać. Mitem są: opinie, że ZZO: zwiększa liczbę porodów zabiegowych, zwiększa odsetek cięć cesarskich, wpływa na obniżenie punktacji w skali Apgar, powoduje przewlekłe bóle pleców, bóle głowy czy wydłuża czas trwania porodu

- wyjaśnia dr Falęcki. Przypomina także, że są przeciwskazania do podania znieczulenia i należy o nich pamiętać. Zalicza się do nich "brak zgody pacjentki lub brak akceptacji tej metody analgezji porodu przez lekarza położnika, brak współpracy z rodzącą, trombocytopenia, zaburzenia krzepnięcia krwi, leczenie antykoagulantami".

 

Dane są szokujące

Jak wynika z danych Narodowego Funduszu Zdrowia odnośnie porodów i opieki okołoporodowej w 195 polskich placówkach (na 348) nie podano żadnego znieczulenia zewnątrzoponowego. W kilkudziesięciu wykonano ich zaledwie kilka.
Problemem jest też to, że znieczulenie można podać, jeśli w placówce jest dostępny anestezjolog. A takich specjalistów w polskich szpitalach wciąż brakuje.

Warto jednak wiedzieć, że od 2015 r. NFZ płaci za każde znieczulenie do porodu i jest ono przywilejem każdej rodzącej kobiety. Ciężarnej może być podane na jej prośbę, jeśli nie ma ku temu żadnych przeciwwskazań.
Cały raport dostępny tutaj: Narodowy Fundusz Zdrowia "Porodu i opieka okołoporodowa".

Więcej o: