Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Dominika i Vincent Clarke niedawno powitali na świecie pięcioraczki, na które w domu czekało już siedmioro rodzeństwa. Dzieciaki urodziły się w 28 tygodniu ciąży, jako wcześniaki. Dumni rodzice nadali dzieciom następujące imiona: Charles Patrick, Henry James, Elizabeth May, Evangeline Rose oraz Arianna Daisy. Zaledwie tydzień po porodzie rodzina musiała zmierzyć się z tragedią. Jeden z niemowlaków niespodziewanie zmarł. Chłopiec żył zaledwie trzy dni. Choć był to ogromny cios dla rodziców, to wiedzieli, że nie może się załamać, bo mają dla kogo żyć. Teraz pokazują w sieci, jak wygląda życie z jedenaściorgiem dzieci. Jeden z wcześniaków wciąż przebywa w szpitalu.
Państwo Clarke dzielą czas między obowiązkami domowymi, pracą zawodową, gromadką dzieci, a pobytem w szpitalu, w którym jeden z pięcioraczków - Charles Patrick, wciąż przebywa. Chłopiec ma poważne problemy z sercem i przeszedł pilną operację. Mama pięcioraczków za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazuje informacje o stanie zdrowia chłopca i pozostałych dzieci. Jak zapewnia, wszyscy walczą, aby Charles jak najszybciej wrócił do zdrowia.
- Mało nas tu, bo dni są bardzo intensywne. Dzieci, praca i szpital. Każdą wolną chwilę spędzamy z Czarusiem. Ćwiczymy i walczymy o lepsze jutro. Każda wypita butelka przybliża nas do domku - napisała Dominika Clarke na Instagramie.
Dominika Clarke niedawno została zapytana na TikToku, jakie wsparcie dostała od państwa po urodzeniu pięcioraczków. Jak się okazuje, tuż po samym porodzie, wielu oferowało swoje wsparcie i pomoc z najpotrzebniejszymi rzeczami, jednak po śmierci jej syna propozycje stały się tylko propozycjami i nikt nie wychylił się ze wsparciem. - Nikt już nie odezwał się do nas odnośnie obiecanego mleka czy obiecanych pampersów - mówiła mama, dodając, że było jednak kilka paczek, które otrzymała od przedstawicieli władz.
Swoją przesyłkę skierowała do rodziny także minister rodziny Marlena Maląg. W paczce znajdował się wyjątkowy list z gratulacjami oraz dwie paczki pampersów z całą masą gadżetów promujących program rządowego wsparcia - w tym misie w koszulkach z napisem "500+". - Przyszło to w dwóch paczkach. Były tam dwie paczki pampersów, takie oto misie, 500+, były kocyki 500+, śliniaczki, książka i były zabawki dla dzieci, których niestety już wam nie pokażę, bo się popsuły - wyliczała.
Jak się okazało, nieco konkretniejsze wsparcie wpłynęło od władz gminy. Przedstawiciele przekazali rodzinie wsparcie finansowe oraz przydatne akcesoria dla dzieci. - Z gminy otrzymaliśmy 5 tysięcy w gotówce na zakup akcesoriów dla dzieci, otrzymaliśmy wózek sześcioosobowy, oczyszczacz powietrza oraz cztery takie siedzonka. Za pieniążki, które otrzymaliśmy z gminy, zakupiłam ekspres do mleka, butelki (...) - wspominała matka.