"Drodzy psiarze, litości!". Głośny terier zniszczył rodzinne wakacje: Krew mnie zalewała, dzieci płakały

Są takie momenty, kiedy mamy już dość. Do ściany doszła też nasza czytelniczka - pani Monika, a swoją frustrację przelała na wirtualny papier i podzieliła się nią z naszą redakcją. Mama dwójki dzieci opisała nieprzyjemną sytuację z rodzinnej wycieczki. "Drodzy psiarze, litości!" - apelowała kobieta.

wakacje i wydawać by się mogło, że poziom niezadowolenia powinien być stosunkowo niski wśród ludzi. Jednak nawet i najprzyjemniejszy urlop zburzyć może nieprzyjemne zdarzenie. Tak też było w przypadku pani Moniki, która pojechała na wyjazd na Kaszuby. Spędzała go w niedużym ośrodku nad jeziorem. Zakwaterowanie stanowiły nieduże domki rozsiane w niewielkiej odległości od siebie. Pojechała tam sama z dwojgiem dzieci. Mąż został w mieście, bo nie dostał urlopu. Pani Monika liczyła na udany rodzinny wypoczynek, jednak uciążliwi sąsiedzi zamienili go w gehennę. 
Po wiadomości z kraju i ze świata zajrzyj na stronę główną Gazeta.pl >>

Zobacz wideo Jakie zachowania naszego niemowlaka powinny nas zaniepokoić? "Płacz przy piersi może być takim zachowaniem"

Posiłki w stresie

Pani Monika miała nadzieję na spokojny tydzień w otoczeniu przyrody, jednak czekało ją rozczarowanie. Wszystko przez opiekunów teriera, którzy razem z pupilem zostali zakwaterowani kilka domków dalej. "Pies szczekał od rana do nocy. Nie działa mu się krzywda, wygląda na to, że po prostu taki miał charakter. Nie po to uciekałam z miasta w środek lasu, aby od rana do nocy słuchać tego ujadania". Na tym jednak nie koniec. O ile hałaśliwe zwierzę mogło mieć po prostu takie usposobienie i trzeba było się z takim kłopotliwym sąsiadem zwyczajnie pogodzić, o tyle miarka się przebrała, gdy chodzi o jego opiekunów. Zdaniem naszej czytelniczki, "zachowywali się tak, jakby wszyscy mieli rozpływać się z rozkoszy nad ich pupilem. Byli całkowicie bezkrytyczni".

Pies biegał jak szalony. Siedzieliśmy na tarasie, a on co chwilę szarżował z jednej strony "naszego terenu" na drugą. Nie był ogrodzony, jak to w lesie, ale ludzie wiedzą, że każdy domek ma swoją przestrzeń, zwierzę - co zrozumiałe - tego nie pojmowało. Niestety, właściciele nie dokładali starań, aby pies trzymał się ich domku. 

Męczący był też stosunek zwierzęcia do jedzenia. Terier wydał się być wyjątkowym łasuchem. Zjawiał się od razu, gdy nasza czytelniczka jadła z chłopcami posiłek przed domem. "Za każdym razem próbował coś wyżebrać. To jego kombinatorstwo było dla mnie nawet zabawne, ale moi synowie są mali, bali się jeść, bo pies trącał ich nosem, a ślina wręcz kapała nam na buty". Opiekunowie wołali psa, jednak sytuacja powtarzała się za każdym razem, gdy rodzina rozsiadała się z jedzeniem przed domkiem. 

"Drodzy psiarze, litości!"

Błagalne spojrzenia o kabanosa czy szczekanie nasza czytelniczka mogła jeszcze przeboleć, jednak po dwóch dniach pies zaczął wszędzie się czuć jak u siebie, a jego opiekunowie nie wyprowadzali go z błędu. Młody terier z każdym chciał się bawić, każdego zaczepiał.  Gdy jednak jest się niewiele większym od rezolutnego zwierzaka, można czuć strach. To właśnie czuły dzieci pani Moniki. Synów kobiety stresowała obecność psa, który skakał i zachęcał  ich do zabawy na swój psi sposób. 

Rozumiem, że jego państwo traktowali go jako najcudowniejszą istotę na świecie, ale... Drodzy psiarze, litości! Nie każdy  ma ochotę bawić się z waszym pupilkiem, nie każdy ma ochotę mieć obślinione spodnie czy pozaciągane rajstopy!

"Krew zalewała mnie za każdym razem, jak słyszałam od nich: 'Ale on nie ugryzie'. W końcu nie wytrzymałam i odpowiedziałam może zbyt dosadnie: 'A co mnie do cholery to obchodzi, macie go stąd zabrać, niezależnie, czy 'chce się tylko przywitać' czy nie. Niech się z państwem wita i bawi, a nie ze mną'.

Dwa dni później para z psem wyniosła się z ośrodka. Po nerwowej reakcji naszej czytelniczki, stosunki były napięte. Zarzucili jej, że "nie kocha zwierząt" i "jest sztywna", niemniej jednak pies spędzał więcej czasu na smyczy. 

Czy pies musi być na smyczy?

Co mogłaby zrobić pani Monika, zamiast wdawać się w sprzeczkę z niefrasobliwymi "psiarzami"? Regulamin ośrodka nie zakazywał zwierząt, z pewnością jednak spokojna rozmowa już po pierwszym incydencie mogłaby odnieść lepszy skutek, niż odwlekanie jej do momentu, aż puściły nerwy. Inną opcją mogłaby być też prośba o interwencję kierownictwa ośrodka, któremu zależy przecież na komforcie wszystkich gości.

Z punktu widzenia prawnego, nie ma przepisu, zakazującego spuszczania psów ze smyczy. Nie ma też ustawowego obowiązku wkładania psom kagańców. Mimo to "opiekunowi  grozi mandat w wysokości od 50 do 250 zł, jeśli nie zachowa zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia" - głosi ustawa. Aż 500 zł kary będzie zmuszony zapłacić opiekun w przypadku, gdy jego pupil swoim zachowaniem stworzy niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka. 

Czy jednak będziemy wzywać policję za każdym razem, gdy podbiegnie pies? Z pewnością nie, warto jednak znać swoje prawa, a łatwiej będzie nam przeprowadzić rozmowę z opiekunem zwierzęcia, które daje się nam we znaki. Często ludzie bywają zupełnie nieświadomi, zaślepieni uczuciem do swojego czworonoga. Po grzecznej, choć stanowczej rozmowie, zapewne swoje podejście. 

Pies szczeka, dziecko płacze i co dalej

Szczekanie psa może być wyjątkowo uciążliwie nie tylko dla sąsiadów, lecz i samych opiekunów. Pamiętajmy, że niezależnie od tego czy ze zwierzęciem ,czy nie, czy na urlopie, czy w domu, zobowiązani jesteśmy do przestrzegania ciszy nocnej. Jeśli nasz czworonóg głośno szczeka, a my musimy odbywać niekomfortowe rozmowy z sąsiadami, rozważmyt wizytę u psiego behawiorysty. Specjalista rozpozna powód głośnego zachowania i pozwoli ustalić plan działania. Niestety, terapia bywa długa i kosztowna, niemniej jednak warto zainwestować zarówno czas jak i pieniądze. 

Warto przyjrzeć się także podejściu dziecka do psów. Jeśli maluch uporczywie płacze i odczuwa silny lęk przez tymi czworonogami, być może cierpi na dogofibię, zwaną też kynofobią. Konieczna wówczas będzie konsultacja u lekarza specjalisty. 

Więcej o: