Nie wszyscy rodzice mają z kim zostawić dziecko, gdy sami pracują. Kobiety, które samotnie wychowują dzieci, mają jeszcze większy problem. W takich sytuacjach wynajęcie niani okazuje się jedyną możliwą opcją. I to dla wielu wcale nie jest łatwa decyzja. Niania to zwykle zupełnie obca osoba, której muszą zaufać, wpuścić do własnego domu i powierzyć w opiece, coś co mają najcenniejsze w swoim życiu - dziecko.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Pewna samotna mama zatrudniła nianię do pomocy przy synu. Sama pracuje na cały etat, potrzebowała więc kogoś, kto będzie mógł odebrać chłopca ze szkoły, dać mu ciepły obiad oraz pomóc w odrabianiu lekcji. Nie miała to być praca przy małym dziecku, więc nie wiązała się z opieką i organizacją czasu non stop. Chłopiec ma 10 lat, więc sam spędza swój czas wolny, potrzebny był jednak ktoś, kto pomoże mu z lekcjami i będzie czuwał nad jego bezpieczeństwem. Szybko zgłosiła się chętna studentka do opieki. Nie sprawiała zbyt dobrego wrażenia. Zachowywała się nadzwyczaj pewnie i miała wysokie poczucie własnej wartości. Na wstępie rozmowy podkreśliła, że jest dostępna czasowo i zawsze można do niej dzwonić. Dodała, że studiuje, mieszka z rodzicami, nie ma innej pracy, a tata opłaca jej abonament telefoniczny. Dla kobiety wydała się dość dziwna, ale jednocześnie była tak miła, że zdecydowała się skorzystać z jej chęci opieki.
Ich współpraca nie przebiegała zgodnie z planem. Po kilku dniach, gdy tylko opiekunka wyszła, syn przyszedł do mamy i powiedział, że nie rozumie zadań z matematyki. Zatrudniona opiekunka mu pomagała, ale jej pomoc ograniczała się do podyktowania wyników z kalkulatora. Kobieta postanowiła porozmawiać z nią o tym i poprosić, by do takich sytuacji nie dopuszczać. Pozorny spokój nie potrwał długo. Już kilka dni później, opiekunka czekała zdenerwowana na podjeździe, czekając na mamę chłopca. Gdy ta tylko wjechała na podjazd, opiekunka zaczęła mówić zdenerwowana, że chłopiec ją filmował. To dla jego mamy wydawało się nieco dziwne. Tym bardziej, że młoda dziewczyna sugerowała różne dwuznaczne rzeczy. Gdy weszła do domu, sprawdziła, że owszem nagrywał, ale dokładnie to co zawsze, czyli to jak gra na grze. Wrzucał takie filmiki na swoje konto na YouTube. W całym nagraniu nie było nic, co sugerowała opiekunka. Okazało się, że zwyczajnie kłamała. Nie zdobyła się na żadne przeprosiny. Została odprowadzona do drzwi, oddała klucze i po prostu wyszła.
Źródło: kidspot.com.au