Dziecko zjadło owoc podczas spaceru. Trzy sztuki to dawka śmiertelna

W niedzielę doszło to bardzo niebezpiecznego zdarzenia w Krościenku. Dziecko podczas spaceru z rodzicami zjadło trujący owoc.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w niedzielę w Krościenku. Tego dnia do gabinetu Opieki Całodobowej Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej przyjechali rodzice ze swoim małym dzieckiem. Jak podje portal glos24.pl trzylatek podczas spaceru zjadł wilcze jagody, które są bardzo trujące. Zaledwie trzy sztuki tego owocu są uznawane za dawkę śmiertelną.

Zobacz wideo Jak prawidłowo udzielić dziecku pierwszej pomocy?

Lekarze natychmiast wdrożyli odpowiednie leczenie. Liczyła się każda minuta. Lekarka, która zajęła się małym pacjentem, niezwłocznie skontaktowała się z Oddziałem Pediatrii Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu.

Podczas kontaktu telefonicznego z doktor Pauliną Mrówką, ustaliłyśmy schemat postępowania z małym pacjentem, a w związku z presją czasu zaoferowałam swoją pomoc w postaci konsultacji telefonicznej z Oddziałem Toksykologii w Szpitalu św. Ludwika Rydygiera w Krakowie i Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie - Prokocimiu. Poinformowałam, że dziecko będzie przekazane Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym

– relacjonuje lekarz Katarzyna Żurek ze szpitala w Nowym Targu. Podkreśla, że najważniejsze było to, że rodzice natychmiast zgłosili się do opieki całodobowej. W takich przypadkach bowiem kluczowy jest czas. Dziecko było spokojne, a jego stan był stabilny.

Lekarka, która jako pierwsza zajęła się trzylatkiem, który zjadł wilcze jagody, przyznaje, że była to nietypowa sytuacja.

W ramach opieki całodobowej musieliśmy wprowadzić procedury, które na co dzień nie są realizowane, łącznie z płukaniem żołądka. Dzięki świetnej współpracy z lekarzem dyżurującym w szpitalu Nowym Targu udało się szybko pomóc. Sprawnej pomocy udzielił także ratownik medyczny, który wezwał śmigłowiec.

- opowiada dr Mrówka. Lekarka przyznaje, że wszyscy, którzy zajmowali się małym pacjentem, są niezwykle dumni i szczęśliwi, że udało się go uratować w ramach podstawowej opieki medycznej. Mały Jaś po kilku dniach od zdarzenia przyniósł do placówki rysunek z podziękowaniami.

WILCZA JAGODA
WILCZA JAGODA Fot. Iwona Burdzanowska / Agencja Wyborcza.pl

Zatrucie dziecka jest bardzo niebezpieczne

Ta historia na szczęście miała szczęśliwy finał. Należy jednak wiedzieć, że wystarczyło naprawdę niewiele, by doszło do tragedii.

W przypadku spożycia przez tak małe dziecko jednej jagody pokrzyku wilczego uważa się, że jest to zatrucie, wymagające hospitalizacji, a w przypadku 3 sztuk jest to dawka śmiertelna

– wyjaśnia Katarzyna Żurek. Lekarka tłumaczy też, że sytuacje, gdy dziecko zje trującą roślinę, nie należą do rzadkości. Maluchy biorą do ust nie tylko owoce roślin, które rosną w lesie. Często zjadają też kwiaty, które są w domach czy ogrodach, a te też bywają niebezpieczne.

Co się dzieje z dzieckiem po zjedzeniu wilczych jagód? Najpierw pojawia się rozszerzenie źrenic i światłowstręt, do tego dochodzą nudności, wymioty, pobudzenie, zaczerwieniona skóra, czy problemy ze wzrokiem i słuchem.

Więcej o: