Wiele restauracji otwiera się na potrzeby rodzin z dziećmi. Inwestują w stoliki do karmienia, przygotowują specjalne menu dla najmłodszych, a czasem ustawiają także kąciki z kartkami i kredkami, w których kilkulatki mogą rysować. Dzieci, które dopiero uczą się trzymać sztućce zostawiają po jedzeniu większy bałagan, niż dorośli. Nie każdy rodzic ma jednak ochotę, aby po nich sprzątać.
Więcej artykułów o tematyce parentignowej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Na profilu facebookowym restauracji Przystanek Zatoka opublikowano zdjęcia obrazujące, w jakim stanie goście pozostawili krzesełko ze stolikiem do karmienia. Na blacie i siedzeniu leżały kawałki mięsa i frytki. W paski, którymi zapinano dzieci, wtarto ketchup, ktory trudno było doczyścić. Przetarcie stolika nie wystarczyło, aby mógł usiąść przy nim kolejny mały gość, gdyż całe krzesełko było tłuste i brudne. Rodzice nie powiadomili jednak obsługi o incydencie. Restauracja postanowiła odnieść się do sprawy. "Dziś trochę wsadzamy kij w mrowisko. Wielokrotnie się zastanawialiśmy, czy poruszać ten temat, bo wiemy, że jest dość kontrowersyjny. Ale my kontrowersji (też tej na talerzu) się nie boimy. Obrazek z dziś. W zasadzie takie zdjęcia możemy robić codziennie. Dzieci, jak to dzieci. Psocą, brudzą - jednym słowem - poznają świat. Ale nie o dzieci tu chodzi, ale o ich rodziców. Co z tym robią po zakończeniu posiłku. Dziś poraz kolejny - NIC. Wstają i wychodzą. I tu pytanie do Was? Co powinniśmy robić w takiej sytuacji? Nic? Edukować rodziców? Zwrócić rodziców i doliczyć dodatkową opłatę?" - czytamy w komunikacie.
Pod postem pojawiła się masa komentarzy. Wielu rodziców było oburzonych tym widokiem i przyznali, że taka postawa świadczy o braku kultury. "Już po załączonym obrazku widać, że szlachta podobnie ma w domu. Zawsze miałem w restauracji mokre chusteczki i mając nawet bliźniaki pod opieką, temat był ogarnięty", "To zależy od kultury osobistej danego rodzica. Ja bym zebrała resztki na talerz i przetarła stolik serwetką", "Co trzeba mieć w głowie, żeby takie coś zostawić?", "Ja zawsze sprzątam po sobie i po swoich dzieciach. Dziś moje dzieciaki są już duże, ale pamiętam, niestety, że takie krzesełka w innych lokalach były zawsze brudne i klejące, często nie nadawały się do tego, by posadzić tam dziecko, że już nie wspomnę o kącikach/stoliczkach dla maluchów", "Ja zawsze przed wyjściem z lokalu przecieram blat mokrymi chusteczkami. Nigdy bym tak nie zostawiła. Wstyd" - pisali.
Do sprawy odnieśli się również pracownicy innych lokali i podzielili swoimi doświadczeniami. "Pracuję w restauracji od kilkunastu lat i takiego syfu nikt nie zostawił. To świadczy wyłącznie o porządku w domu", "Jestem szefem kuchni od 18 lat. Niestety, u nas zdarza się to nagminnie. W niektórych restauracjach właściciele wyrażali zgodę na żartobliwy napis na siedzisku, żeby posprzątano po dzieciach" - twierdzili.