Wyjazd na kolonie czy obóz to dla wielu dzieci szansa na poznanie nowych kolegów i koleżanek. To nauka współpracy w grupie, zdobywanie nowych umiejętności, nauka organizacji, wzmacnianie kreatywności oraz przede wszystkim możliwość poznania ciekawych miejsc. Dzieci wracają z takich wyjazdów nieco odmienione, z nowymi wspomnieniami, doświadczeniami i jak się okazuje z czymś jeszcze. Przekonała się o tym jedna z mam, która postanowiła podzielić się swoim doświadczeniem z innymi rodzicami i przestrzec ich.
Więcej interesujących treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ewa wysłała swoją córkę na obóz. Dziewczynka ma 9 lat i na obóz wyjechała na początku lipca. Nie mogła się doczekać, obóz trwał 10 dni i miała tam spędzić czas między innymi ze swoimi koleżankami z klasy. Po powrocie nie mogła przestać opowiadać jakie Mazury były świetne, czas tam spędzony cudowny, nowe nabyte umiejętności fascynujące a przeżyte przygody niezapomniane. Mama dziewczynki wszystkiego starała się wysłuchać i jednocześnie wpadła w szaleństwo szybkiego prania i ponownego pakowania, tym razem całej rodziny, bo po powrocie córki z obozu mieli jeden dzień do swojego rodzinnego wyjazdu. Na szczęście wszystko się udało, w 4-osobowym składzie - oprócz Ewy i jej córki był jeszcze mąż oraz syn, wylądowali w jednej z ulubionych nadmorskich miejscowości - Dębkach. Zapowiadał się świetny tydzień. Niestety wszystko się zmieniło, gdy usiedli na plaży, a córka oparła głowę na kolanach mamy.
Już pierwszego dnia pogoda dopisała, więc wybrali się na spacer po plaży. Chcieli też sprawdzić jak daleko mają z hotelu do poszczególnych miejsc. Gdy po jakimś czasie usiedli na plaży, by odpocząć i posłuchać szumu fal, córka przybiegła do Ewy i położyła głowę na jej nogach. Mama bezwiednie zaczęła ją głaskać, gdy spojrzała w dół zamarła - po włosach beztrosko spacerowały wszy. Nie jedna czy dwie, dziewczynka miała pełno wesz i gnid we włosach. Kobieta była przerażona. W jednej sekundzie poczuła wściekłość na siebie, że nie głowy zaraz po przyjeździe córki do domu. Była zaaferowana pakowaniem całej rodziny i nie pomyślała o tym. Czym prędzej wrócili do hotelu, po drodze odwiedzając aptekę i zaopatrując się w odpowiedni preparat. Na miejscu, wszyscy poddali się kuracji, swoje rzeczy oddali do hotelowej pralni oraz porozmawiali z recepcją o zaistniałej sytuacji i poprosili o zmianę pokoju. Ewie było wstyd, to była również dodatkowa praca dla obsługi, ale jednocześnie nie chciała narażać innych gości na nieprzyjemności. Po dwóch dniach walki udało się pozbyć wszystkiego z włosów i rodzina mogła zacząć cieszyć się tymi wakacyjnymi dniami, które im pozostały. Ewa twierdzi, że ma już teraz nauczkę. Przestrzega wszystkich rodziców, by za każdym razem po powrocie swoich dzieci z wakacyjnych wyjazdów pierwszą rzeczą, którą zrobią jest dokładne sprawdzenie czystości głów i włosów.
Źródło: mamadu.pl