16 maja trzyletni James jak zawsze poszedł do żłobka. Bawił się z przyjaciółmi. W pewnym momencie zobaczył małą dziurę w ogrodzeniu na placu zabaw. Przecisnął się przez nią bez większego trudu. Wyruszył ze żłobka Elmhurst House Day Nursery w Staffordshire w Wielkiej Brytanii i zaczął iść do centrum miasta. Wszedł na ruchliwą autostradę
Uciekł z placówki o 11:30 i był zaginiony przez około 14 minut. Personel podaje, że odnalazł go na pobliskim parkingu publicznym. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Nie miał żadnych obrażeń. Jego rodzice nie zostali poinformowani przez wiele godzin po przerażającym incydencie. Co więcej, personel rzekomo kłamał na temat miejsca pobytu dziecka. Maluch bowiem został zauważony na nagraniu z monitoringu, gdy stał na środku skrzyżowania na ruchliwej autostradzie.
- Najpierw powiedziano nam, że został znaleziony na terenie szkoły i zaginął tylko na kilka minut – powiedziała mama Fiona. - Powiedzieli, że personel znalazł go na parkingu przedszkolnym, ale najwyraźniej tak nie było. Kiedy mój mąż zobaczył szkolny monitoring, można było wyraźnie zobaczyć, jak przechodzi przez zepsute ogrodzenie – dodała. – A nagranie z głównej ulicy wyraźnie pokazało go z dala od miejsca zdarzenia. Stał tam, na drodze, od wieków. James nie miałby pojęcia o konsekwencjach wybiegania przed samochód".
Matka trójki dzieci dodała, że jej syn „potrzebuje dodatkowej uwagi, a to, że nawet nie zauważyli, że go nie ma, jest po prostu bolesne". Rodzice byli przerażeni. Natychmiast zabrali dziecko ze żłobka. Gdyby został w placówce, baliby się o jego bezpieczeństwo. Jak tłumaczą - czuliby, że obawy o bezpieczeństwo Jamesa zostały „zamiecione pod dywan".
Od tego czasu rodzina złożyła formalną skargę do żłobka, ale dwa dni później placówka otrzymała ocenę „dobrą" od Ofsted, brytyjskiego Biura ds. Standardów Edukacji. Organizacja przekazała, że ??żłobek podejmuje działania w celu „złagodzenia powtarzającego się incydentu". Natomiast placówka wydała oświadczenie: - Jesteśmy dumni z naszego żłobka i naszych osiągnięć i kochamy dzieci, którymi mamy zaszczyt się opiekować. Nie mamy jednak żadnego usprawiedliwienia dla tego, co wydarzyło się przy tej okazji. Możemy tylko podwoić nasze wysiłki, aby zapewnić najlepszą możliwą profesjonalną opiekę i wsparcie dla dzieci znajdujących się pod naszą opieką".