Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Strach przed wyjściem do dentysty z dzieckiem to problem wielu rodziców. Często wynika on bardziej z lęków dorosłych przed wizytą w gabinecie niż samego dziecka. Niektórzy martwią się o cenę wizyty, która zazwyczaj jest niemała. Jeśli dziecko będzie niegrzeczne, to dentysta potrafi dorzucić niemałą opłatę. Jak się okazuje, ten fakt budzi szczególne oburzenie. -
Jedna z dentystek zajmujących się stomatologią dziecięcą opublikowała na TikToku nagranie, w którym zdradziła, co trzeba zrobić, aby rozpętać III wojnę światową. Według niej wystarczy zamieścić w cenniku, że za dzieci niewspółpracujące doliczana jest opłata w wysokości 100 złotych. Rodzice często są oburzeni tym faktem i otwarcie sugerują, że jest to niepotrzebne i taka opłata nie mieści się w budżecie rodzinnym.
Jak rozpętać III wojnę światową?
- zapytała dentystka i pokazała zdjęcie swoje cennika, na którym widnieje dodatkowa opłata za dzieci niewspółpracujące.
O "dopłatę do dzieci niewspółpracujących" niedawno zapytaliśmy również lek. dent. Małgorzatę Olszewską. Przyznała, że chociaż sama jej nie dolicza, faktem jest, że jeżeli dziecko szarpie się i kopie, a sama wizyta trwa dłużej, niż powinna, to gabinet ponosi z tego powodu większe koszty sprzętowe i materiałowe, a lekarz ryzykuje zdecydowanie więcej. Dentystka dodała, że nie jest to miłe dla żadnej ze stron. Co gorsza, jest zwyczajnie bardzo męczące i obciążające psychikę personelu. Dość często cały grafik ulega przesunięciu, a inni pacjenci denerwują z powodu nagłych opóźnień.
- To nie tylko wypisanie recepty i obejrzenie, to zabieg jak operacja, podczas którego znieczulamy pacjenta, czasem usuwamy bolący ząb z długimi korzeniami albo pracujemy z szybkoobrotowych diamentowym wiertłami, które muszą przejść przez najtwardszą tkankę organizmu - szkliwo, aby dostać się do bolącej miazgi. Niefortunny ruch i może dojść do skaleczenia dziecka lub lekarza. Tego typu pacjentów przyjmuje się w znieczuleniu ogólnym, co jest niewykonalne, gdy boli i potrzebna jest szybka interwencja. Nie zapominajmy, że sam fotel kosztuje fortunę, a do tego prąd, asysta, materiały stomatologiczne jak wszystko inne drożeją. Teraz nawet zwykłe rękawiczki są bardzo drogie. Często u takiego pacjenta zużywa się więcej rękawiczek, bo ulegają uszkodzeniu. Nie raz zostałam ugryziona przez pacjenta do krwi - napisała nam, sugerując, że wizyta dorosłego, świadomego człowieka jest zupełnie inna, niż niegrzecznego dziecka, które kopie i gryzie. To dlatego nazywa się to "usługą nietypową".