Mieszkająca w Springfield w amerykańskim stanie Illinois Jaime Lippold jest mamą czteroletniej Aubree, która niedawno cierpiała z powodu poważnej choroby zakaźnej. Jak to się stało? Pewnego dnia mama bawiła się z córeczką i pocałowała ją przy tym w policzek. Warto w tym miejscu dodać, że Jaime zmagała się wtedy z nie do końca wyleczoną opryszczką. Niestety nie była świadoma, jakie niebezpieczeństwo ściągnie pozornie niewinny buziak na czteroletnią Aubree, która skończyła przez to w szpitalu. Jej dramatyczną historię Jaime opisała w mediach społecznościowych, aby przestrzec innych rodziców przed popełnieniem tego samego błędu.
Objawy zakażenia u czteroletniej Aubree nie wskazywały z początku na dramat, jaki dopiero miał się rozegrać - zaczęło się bowiem od niewielkiej zmiany na policzku, którą jej mama zbagatelizowała. Dopiero gdy plamka wciąż rosła, a dziewczynka zrobiła się ospała i słaba, Jamie zabrała ją do lekarza. Jak czytamy na portalu Parenting.pl, wówczas zdiagnozowano u czterolatki liszajec - infekcję, która powoduje powstawanie czerwonych ran. Dziewczynka dostała maść i została wysłana do domu. Niestety jej stan się nie poprawiał, zmiana na policzku ciągle się powiększała, a gdy do listy objawów doszła gorączka, mama zdecydowała się zgłosić z córką do najbliższego szpitala, gdzie spędziła kolejne cztery dni z powodu zakażenia opryszczką, która jest bardzo niebezpieczna dla dzieci.
Jamie była w szoku, gdy dowiedziała się od lekarzy, co naprawdę dolega jej córce. Dziewczynka musiała dostać antybiotyki, które pozwolił jej wrócić do pełni zdrowia. Jednak "pocałunek śmierci" nie zawsze kończy się tak pozytywnie - w przypadku najmłodszych dzieci może skutkować nawet śmiercią, dlatego nie wolno całować dzieci w usta, a także wtedy, gdy jest się chorym, bądź nie do końca wyleczonym. Inaczej można zarazić malucha opryszczką, która może nie skończyć się dla niego najlepiej. Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.