18 lipca Fakty TVN wyemitowały wstrząsający reportaż o pani Joannie z Krakowa, która trzy miesiące temu przeszła przez prawdziwe piekło. A wszystko przez zażycie tabletki wczesnoporonnej i złe samopoczucie po ich zażyciu. Młoda kobieta w pewnym momencie zaniepokoiła się swoim samopoczuciem i postanowiła skonsultować z lekarką, która zdecydowała o wezwaniu na miejsce policji. To zapoczątkowało lawinę potwornych zdarzeń, które nigdy nie powinny mieć miejsca.
Jak tłumaczy pani Joanna, naprawdę bardzo chciała być matką, ale gdy lekarze jej oznajmili, że ciąża zagraża jej zdrowiu i życiu, nie chciała być następną, która umrze z tego powodu. "Musiałam więc sama podjąć decyzję. Mogłam oczywiście być bohaterką tekstu, która zmarła na sepsę, bo lekarze zwlekali z przerwaniem ciąży. Mogli o mnie pisać: "ani jednej więcej", ale ja naprawdę czułam realne zagrożenie, że będą "jedną więcej". Że przyjmowane przeze mnie leki zaszkodzą płodowi, a ich odstawienie na dziewięć miesięcy poważnie zaszkodzi mnie, a potem nikt w tym kraju nie przeprowadzi u mnie aborcji" - wyjaśniła w rozmowie z Onetem. Za to potraktowano ją w najgorszy możliwy sposób - odebrano prawo do godnego traktowania i intymności - została otoczona przez policjantów, zmuszona do rozebrania się przed nimi, zabrano jej również laptopa i telefon. Niestety wszystko to było bezprawne, bo pani Joanna nie popełniła żadnego przestępstwa, o które ją oskarżano.
Panią Joannę oskarżono o przestępstwo opisane w art. 152 kodeksu karnego (za serwisem RP.pl) - "kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. W paragrafie 2 przepis ten mówi, że tej samej karze podlega ten, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania" oraz "Na jego mocy każdy, kto dopuszcza się przerwania ciąży, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Problem w tym, że poszkodowana sama kupiła i zażyła tabletkę wczesnoporonną, więc żaden z powyższych przepisów nie ma w jej przypadku zastosowania. Wszystko, co zrobili policjanci, było więc oczywistym złamaniem ustawy o prawach pacjenta, stąd w przyszłości z pewnością pani Joanna będzie walczyć o należne jej odszkodowanie. Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.