Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Małe dzieci, a czasem nawet i te nieco starsze, często biorą do ust różne przedmioty. Najczęściej są to zabawki, ale z reguły nie pogardzą też kamykami, kluczami, czy innymi niewielkimi rzeczami, które znajdują się w zasięgu ich rąk.
Portal honey.nine.com.au opisał historię mamy, która chce przestrzec rodziców przed niebezpieczeństwem. Szczególnie że jej nawet przez myśl nie przeszło, że jej córka może wziąć coś takiego do ust.
Amelia oglądała telewizję, kiedy mój mąż zauważył, że próbuje płakać i chwyta się za gardło, ale nie wydobywał się żaden hałas
- napisała kobieta. Mężczyzna natychmiast rzucił się na ratunek swojej córeczce. Był przerażony, widząc, jak córka zmienia kolor i się dusi. Zaczął uderzać w plecy dziewczynkę tak długo, aż wypluła przedmiot, który utknął jej w gardle.
Okazało się, że dziecko połknęło... spinkę do włosów. Historia ta wywołała spore poruszenie wśród internautów, którzy również opisywali swoje historie właśnie ze spinkami do włosów.
Jechaliśmy samochodem, a ona po cichu wyciągnęła jedną z włosów i miała ją w ustach. Dopiero jej niesamowity starszy brat spojrzał na nią w foteliku samochodowym i powiedział: "Mamo, ona ma klips w ustach
- wspomina jedna z mam. "Głupio kupiłem te spinki dla mojego malucha, myśląc, jak słodko będą wyglądać we włosach. Wyrwała go i włożyła prosto do ust!" - dodał ktoś inny.
Większość rodziców przyznaje, że o ile pilnują, by maluchy nie miały dostępu do małych przedmiotów, to przez myśl im nie przeszło, że mogą je mieć na własnych główkach. Dlatego tak ważne jest, by znać zasady pierwszej pomocy. Najgorsze, co rodzic może zrobić w takim momencie, jest panika. Dziecko się dusi, każda chwila jest więc na wagę złota. Warto więc, by każdy rodzic wziął udział w kursie pierwszej pomocy i wiedział, jak pomóc maluchowi, gdyby zdarzyła się taka sytuacja.