Teoretycznie każda ciężarna wie, kiedy ma urodzić i w jakim terminie stawić się do szpitala. Jednak życie pisze własne scenariusze i wiele maluchów przychodzi na świat wcześniej, niż chciałyby tego ich mamy, które są zmuszone rodzić poza szpitalną salą. To przytrafiło się mieszkance Lwówka Śląskiego (województwo dolnośląskie), która powitała pociechę już na pokładzie karetki, bo nie zdążyła dotrzeć na porodówkę.
Co do zasady karetka ma pomagać rannym po wypadkach czy innych nagłych urazach, jednak czasem zdarza się wyjazd do rodzącej. Tak było w przypadku opisanym na łamach serwisu Lwówecki.Info.pl - "zespół z Lwówka Śląskiego, czyli ZRM Lwówek Śląski (D0264) - Zbyszek i Robert - otrzymali wezwanie do kobiety w ciąży. Sytuacja była dynamiczna - skurcze pojawiały się coraz częściej!" - opisał sytuację rzecznik prasowy Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze, Piotr Bednarek. Wówczas ratownicy, aby nie tracić czasu, zdecydowali się jechać z ciężarną do najbliższego szpitala, który był w Lubaniu (województwo dolnośląskie). Niestety nie dotarli na czas, a szkrab przyszedł na świat w karetce.
Rzecznik Pogotowia Ratunkowego w Lwówku Śląskim oficjalnie pogratulował świeżo upieczonej mamie urodzenia córeczki - "To bardzo rzadka sytuacja – najczęściej wszystko dzieje się już na oddziale położniczym. Tym razem jednak możemy pochwalić się, że cała akcja przebiegła sprawnie i na świecie powitaliśmy małą dziewczynkę. Gratulujemy zarówno mamie, dziecku, jak i naszym ratownikom medycznym za piękną akcję!" - skomentował niedawne wydarzenie. Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.