Dziewczynka poszła do spowiedzi. Z kościoła wybiegła z płaczem. "Ksiądz na nią nakrzyczał"

Spowiedź to potoczna nazwa sakramentu pokuty, nazywana szczerą rozmową z Bogiem, za pośrednictwem kapłana. To właśnie jemu wyznajemy grzechy, oczekując rozgrzeszenia i pokuty. Jednak czasem okazuje się, że po wyznaniu grzechów dochodzi do wielkiej krytyki występków ze strony duchownego. Efekt? Płacz i opuszczenie murów świątyni. To właśnie spotkało jedną z dziewczynek, która klęcząc w konfesjonale, wyznała, że nie była na mszy, bo rodzice zabrali ją na wycieczkę w góry.

Czy za popełnione grzechy można nie dostać rozgrzeszenia? Tak, jednak musiałby one dotyczyć naprawdę ciężkich przewinień, zatajenia, lub braku żalu i obiecania poprawy. Przystępując do spowiedzi, należy pamiętać, że kapłan jest tylko pośrednikiem i nie powinien on wydawać osądów, ani tym bardziej karcić. Jedna z dziewczynek wyznała w czasie swojej spowiedzi, że opuściła niedzielną mszę świętą i się z tego chce wyspowiadać. Spowiednik jednak na nią nakrzyczał, a ta wybiegła z płaczem z kościoła. Czy tak powinna wyglądać spowiedź? Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Burze uderzyły w Polskę. Towarzyszyły im gradobicia, ulewy i silny wiatr

Ksiądz na nią nakrzyczał, bo nie była na mszy. Ze świątyni wybiegła z płaczem

Co jakiś czas w mediach społecznościowych możemy natrafić na osobiste historie i wyznania osób, które pomimo swoich dobrych chęci - zostały nieodpowiednio potraktowane przez osoby duchowne. Jedną z takich sytuacji jest historia pewnej dziewczynki, na którą nakrzyczał ksiądz, bo ta wyjechała w góry i opuściła mszę świętą. Wiadome jest, że dziecko uznało brak uczestnictwa w nabożeństwie za grzech, więc wyznała to przed spowiednikiem. Jednak, czy reakcja duchownego była odpowiednia?

Moja chrześnica, która z płaczem wyszła  z kościoła, bo ksiądz nakrzyczał na nią, że wyspowiadała się, że nie była w kościele, bo rodzice zabrali ją w góry. To nie była jej wina, a rodziców, ale księdzu stwierdził inaczej

- napisał jeden z użytkowników Twittera.

Przystępując do spowiedzi, wiele osób oczekuj, że otrzyma rozgrzeszenie, a wyznane przez nich grzechy nie będą w żaden sposób komentowane przez spowiednika. Wszak duchowny jest jedynie pośrednikiem pomiędzy wyznającym grzechy a Bogiem. Czasem faktycznie kapłan ma prawo odmówić dania rozgrzeszenia, jeśli uzna, że dana osoba popełniła grzech ciężki, mówi nieprawdę, albo nie żałuje swoich występków i w żaden sposób nie zamierza tego zmieniać.

Gdy penitent nie wyraża żalu za popełnione grzechy, gdy nie uznaje swojej winy, albo ją pomniejsza, gdy nie postanawia poprawy lub nie chce rzetelnie zadośćuczynić za wyrządzone zło, to spowiednik nie może udzielić mu rozgrzeszenia. Gdy penitent świadomie zataja grzech ciężki, to cała jego spowiedź staje się nieważna. Kapłan nie może udzielić rozgrzeszenia na przykład wtedy, gdy jakiś niewierny małżonek przestał wprawdzie cudzołożyć, lecz nie powrócił jeszcze do współmałżonka. Ślubował bowiem nie tylko wierność, lecz także i to, że do śmierci nie opuści żony czy męża

- wyjaśnił ksiądz Marek Dziewiecki, cytowany przez portal wiadomosi.onet.pl.

Więcej o: