Znaleziono masowy grób ze szczątkami niemalże 800 dzieci. Ukryto je w betonowym zbiorniku na nieczystości

Czy Kościół weźmie na siebie winy i odpowie, za to, co stało się w ubiegłym wieku na terenie byłego Domu Matki i Dziecka w irlandzkiej miejscowości Tuam? Na ekshumację czekają szczątki niemalże 800 dzieci, które zostały pochowane w betonowym zbiorniku na nieczystości, bo tak było łatwiej, szybciej i bez zbędnych pytań. Przyczyn ich śmierci w kościelnych aktach było wiele. Jednak przerażający jest również wiek maluchów. Najmłodsze miało zaledwie dwa dni, najstarsze dziewięć lat. Czy po pół wieku doczekają się godnego pochówku i nagrobka?

W ubiegłym stuleciu, na ternie małego irlandzkiego miasteczka, prowadzony był specjalny dom dla zhańbionych i niezamężnych kobiet przez zakon sióstr Zgromadzenia Bon Secour. Jednak brakowało w nim spokoju, miłości i dziecięcego śmiechu. Zwykle maluchy były przekazywane do adopcji zaraz po narodzinach, choć nie zawsze znajdowano od razu dla nich nowy dom. Jednak niektóre z nich nigdy nie opuściły murów Domu Matki i Dziecka. Zapomniane, niekochane i pochowane w bezimiennej mogile. Dopiero po latach prawda wyszła na jaw. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Po co iść z dzieckiem do fizjoterapeuty? "Żeby nauczyć się jego obsługi, czyli tzw. baby handlingu" [MAMY CZAS]

Masowy grób dzieci w Irlandii. O tej tragedii milczano zbyt długo

Katolicka Irlandia nie była przyjaznym miejscem dla niezamężnych kobiet, które zachodząc w ciążę, zhańbiły swoją rodzinę. Fakt ten starano się szybko ukryć, wydając dziewczynę za mąż, ale problem pojawiał się, gdy chętnego kandydata nie było. Wtedy decyzją rodziny umieszczano ciężarną w specjalnym domu prowadzonym przez zakonnice. Jedno z takich miejsc znajdowało się w Tuam w hrabstwie Galway, w północno-zachodniej Irlandii. Placówka oferowała pomoc dla takich kobiet, które rodziły tam dzieci, a następnie przekazywały je do adopcji. I chociaż brzmi to okrutnie, znalezienie nowej rodziny dla malucha było jednym z najlepszych rozwiązań. Te, które zostały w murach Domu Matki i Dziecka nie zawsze czekał wspaniały los. Wiele z tych dzieci w wyniku chorób, stosowania kar cielesnych, maltretowanie, niedożywienia - zmarło.

W aktach zgonów ujawnionych przez Catherine Corless można zapoznać się z przyczynami śmierci dzieci. Pojawia się tam m.in. grypa, zapalenie płuc, niedożywienie, epilepsja, odra czy krztusiec. Nie były to choroby nieuleczalne i zapewne odpowiednia opieka medyczna oraz dieta pozwoliłaby na uratowanie części maluchów

- podaje portal ciekawostkihistoryczne.pl.

 

Dzieci te jednak nie mogły liczyć na godny pochówek i grób z tabliczką. Wręcz przeciwnie. Ich małe ciałka wrzucane były do bezimiennego grobu, przysypywane ziemią i zapominane. Długie lata czekały na to, aż w końcu prawda wyjdzie na jaw. Odkrycia dokonała mieszkanka Tuam, wspomniana historyczka Catherine Corless.

Kiedy prowadziłam badania potrzebne do stworzenia spisu, ktoś poinformował mnie, że na terenach należących do Domu znajdował się mały cmentarz, ale odkryłam, że tak naprawdę sprawa jest znacznie bardziej poważna

- mówiła historyczka Catherine Corless, której słowa cytuje portal wiadomości.gazeta.pl.

Kobiecie udało się ustalić, iż najstarsze dziecko, które zmarło i zostało pochowane w bezimiennym grobie, miało 9 lat, a najmłodsze zaledwie dwa dni. Dzieci były przeważnie grzebane bez trumien w nieużywanym betonowym zbiorniku na nieczystości. Tak jak zmarły - tak zostały wrzucone do mogiły. Dom Matki i Dziecka w Tuam został zamknięty w 1961 roku, a następnie zburzony w latach 70. XX wieku. Jednak przerażająca historia działalności zakonnicy tyczy się głównie lat 1925-1961. W tym czasie w budynku zwanym w Tuam po prostu Domem mieszkały tysiące niezamężnych kobiet ze swoimi dziećmi "z nieprawego łoża".

Śledztwo lokalnej historyczki Catherine Corless i ujawnione przez nią informacje, zmusiły rząd Irlandii do zbadania całej sprawy. W marcu 2017 roku potwierdzono, że znaczna część zwłok znajdujących się w grobie to ciała dzieci. Władze państwowe zapowiedziały prace ekshumacyjne. Na identyfikację czeka prawie 800 bezimiennie pochowanych maluchów.

Więcej o: