Dzieci potrzebują czasu, aby nauczyć się jeść nożem i widelcem. Często wystawiają przy tym cierpliwość rodziców na próbę, rozsypując lub rozlewając wszystko wokół. Szczególnie w okresie letnim w restauracjach można zobaczyć liczne rodziny z dziećmi. Niektóre lokale są wyposażone w krzesełka dla najmłodszych. Nie zawsze obsługa z entuzjazmem podchodzi jednak do sprzątania po maluchach.
Więcej artykułów o tematyce parentingowej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Klient restauracji postanowił nagrać, jak wyglądała podłoga w lokalu po wizycie rodziny z dziećmi. Na filmiku widać dwa krzesełka dziecięce stojące przy stole. W miejscu, w którym jadły dzieci leżały okruszki i kawałki jedzenia, które pozostawiła po sobie rodzina. Zdaniem mężczyzny nie powinni wychodzić, dopóki po sobie nie posprzątają. "Szkoda mi obsługi" - podsumował.
Opinia mężczyzny poróżniła internautów. Niektórzy rodzice przyznali, że często proponują obsłudze, iż za siebie posprzątają. W dyskusji odezwali się także kelnerzy. Wiele osób stwierdziło, że sprzątanie po klientach (również tych najmłodszych) jest częścią ich elementów służbowych. "Kiedy mój syn narobił takiego bałaganu, poszłam poprosić panią w kawiarni o miotłę. Powiedziała, żebym się nie martwiła, bo to jej praca i mój czas na relaks", "Nigdy nie pozwoliłabym, aby mój klient na klęczkach zbierał okruszki. To część mojej pracy", "Zawsze pytam obsługę, czy mam posprzątać", "Moje dziecko zwymiotowało na podłogę i dałam obsłudze dodatkowy napiwek wysokości 50 dolarów. Czasami się zdarza", "Pracuję jako kelnerka od 10 lat i naszym zadaniem jest sprzątanie po gościach w każdy wieku. Dzieci robią bałagan, to proste", "Czy nie za to daje się napiwki?" - pisali w komentarzach.