Dziecko pluskało się w fontannie, a obok "pan odstawia puszki i myje nogi"

Miejskie fontanny nie są obiektem, w którym powinny się chłodzić dzieci, bo nikt nie nadzoruje czystości wody. W efekcie maluchy mogą tam natknąć się na wiele groźnych bakterii, zarazków i grzybów. "Czy tygodnie walki z ciężką chorobą są warte kilku minut zabawy" - pyta nasza czytelniczka.

Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl

Miejskie fontanny to wielka atrakcja dla dzieci. Szczególnie w upalne dni, kiedy żar leje się z nieba, a rodzice nie mają możliwości zabrać pociech nad wodę. Fontanny dostarczają dzieciom wiele radości, wystarczy spojrzeć na gromadki piszczące z radości, kiedy strumienie wody zmieniają swoje natężenie lub pojawiają się w nieoczekiwanych miejscach. Jedne mamy nie widzą problemu w takiej zabawie, inne szerokim łukiem omijają działające fontanny.

Zobacz wideo Jak rozpoznać, że dziecko ma autyzm? "Układanie samochodzików w rzędzie, machanie rączkami"

Dzieci bawią się w fontannach

Do redakcji eDziecka napisała jedna z czytelniczek, która nie może zrozumieć, dlaczego niektórzy rodzice wciąż pozwalają się bawić swoim dzieciom w miejskich fontannach. "Ciągle się mówi i słyszy o tym, że te zabawy są niebezpieczne, a co roku widzę ten sam obrazek - mamy siedzące na ławkach obserwują hasające w wodzie dzieci. Niedawno byłam świadkiem sytuacji, kiedy przechodzący mężczyzna zwrócił uwagę znajomej matce: Widzisz tego pana? Tam postawił swój wózek i umył w fontannie nogi" - pisze. "Wiem, ze dla dzieci to wielka radość, ale przecież trzeba też brać pod uwagę ich zdrowie i bezpieczeństwo. Czy tygodnie walki z ciężką chorobą są warte kilku minut zabawy" - pyta i dodaje, że uważa to za skrajnie niebezpieczne i dziwi się, że policja lub straż miejska bardziej nie pilnują takich obiektów?

Co się czai w fontannach?

Niektórzy wychodzą z założenia, że skoro w kąpieli w ogólnodostępnych basenach nie ma niczego złego, to dlaczego upatrywać zagrożeń w fontannach? Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że nad czystością wody w kąpieliskach i miejskich basenach dba obsługa, a regularnie sprawdza ją sanepid. Woda jest chlorowana, badana, sprawdza się, czy nie występują w niej groźne mikroorganizmy. Fontann nikt nie kontroluje, bo nie służą do kąpieli. A w ich wodzie może się czaić cała masa niebezpieczeństw: od zanieczyszczeń zewnętrznych, ptaki i psy często traktują fontanny jak wodopoje, a bezdomni - prysznice, wiec do wody mogą trafić jaja pasożytów, bakterie e. coli, salmonella, różne wirusy. Gdy temperatura na zewnątrz jest wysoka, w wodzie pojawiają się bakterie i grzyby charakterystyczne dla akwenów ze stojącą wodą. Można się zarazić gronkowcem lub paciorkowcami, które są odpowiedzialne za zapalenie płuc, gardła, opon mózgowo-rdzeniowych. Ale też: grzybicą paznokci, skóry, a nawet chorobami przenoszonymi drogą płciową.

Kiedy upał daje się we znaki, na zlecenie władz miasta straż pożarna często organizuje miejsca, w których mieszkańcy mogą się bezpiecznie schłodzić - pojawiają się fontanny, odkręcana jest woda z hydrantów, pojawiają się  bramki z mgiełką. W takich miejscach możemy dzieciom pozwolić na zabawę, bo woda jest czysta.  

Więcej o: