Panna młoda, na jednym z portali dodała anonimowy post odnośnie swojego dość nietypowego problemu. Otóż wraz z partnerem są właścicielami kota i psa. Zwierzęta traktują jako członków swojej rodziny i chcieliby, aby one również pojawiły się na ceremonii zaślubin. Nie spodobało się to ich najbliższej rodzinie, która mocno skrytykowała "fanaberię przyszłych nowożeńców". Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W czasie ceremonii zaślubin wiele par młodych decyduje się na zaangażowanie w to wielkie wydarzenie także dzieci z najbliższej rodziny. Wybierana jest wtedy dziewczynka do sypania kwiatków, która dumnie kroczy przed panną młodą i chłopiec, który niesie obrączki przyszłych nowożeńców. Jednak pewna para postanowiła nieco unowocześnić tę tradycję i w roli dziewczynki od kwiatków i chłopca od obrączek - obsadzić swoje pupile: kota i psa. Pomysł nie spodobał się rodzinie.
W anonimowym poście, który cytuje portal tyla.com, przyszła panna młoda pyta o opinię internautów w sprawie, która okazała się być kością niezgody pomiędzy nią i jej partnerem a resztą rodziny. Narzeczeni zdecydowali się na włączenie swoich zwierząt do ceremonii zaślubin, co spotkało się z ostrą krytyką ze strony ich najbliższych, jakoby siostrzeniec i siostrzenica przyszłej panny młodej, mieliby zostać zastąpieni przez zwierzęta.
"Czy to ja jestem takim potworem, chcąc włączyć moje zwierzaki w nasz ślub? Mój kot Tibby i pies Miki mieliby zostać dziewczynką od kwiatków i chłopcem od obrączek. My traktujemy ich niczym swoje dzieci. To właśnie one pomogły mi przetrwać trudne chwile. Szczerze mówiąc, myślę, że już by mnie tu nie było, gdybym nie musiała się nimi opiekować" - napisała przyszła panna młoda, cytowana przez portal tyla.com.
Niektórzy członkowie rodziny nie byli jednak zbyt entuzjastycznie nastawieni do tego pomysłu. Kiedy w trakcie spotkania rodzinnego, panna młoda wspomniała o swojej decyzji, jej szwagierka wzięła ją na bok i zapytała, dlaczego zwierzęta otrzymały "role Avy i Liama".
Jak podaje portal tyla.com, Ava i Liam to siostrzenica i siostrzeniec panny młodej. Dzieci przyszły na świat dzięki metodzie in vitro, po wielu poronieniach. Określane są mianem "tęczowych dzieci", jednak zdaniem przyszłej panny młodej, nie czyni ich to w żaden sposób lepszymi maluchami. Po rodzinnej awanturze narzeczeni obiecali przemyśleć sprawę. "Co mam zrobić? Chce swoje zwierzaki na ślubie, a nie siostrzeńców" - zaznaczyła kobieta, tym samym prosząc o radę internautów.
Użytkownicy Reddita, gdzie pojawił się anonimowy wpis, zalali pannę młodą wsparciem i dobrymi radami. Co napisali?
Jako ludzkość idziemy w złym kierunku i chociaż tak bardzo, jak nienawidzę ludzi, którzy nazywają zwierzęta "swoimi dziećmi", tak jakby były porównywalne z rzeczywistymi ludzkimi dziećmi, panna młoda i pan młody mają ostateczny głos w sprawie ról w czasie trwania ich ślubu i wesela
Jeśli chcesz, żeby na ślubie był twój pies i kot, to po prostu to robisz. Nie pytasz nikogo o zgodę, nie tłumaczysz się
To twój dzień, rób, co chcesz. Nie pozwól ludziom się wtrącać