Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Każdy z nas zapewne przynajmniej raz był świadkiem sytuacji, kiedy jadące środkiem komunikacji miejskiej dziecko zaczyna płakać lub krzyczeć, a próby uspokojenia go podejmowane przez rodzica nie przynoszą skutku. Pasażerowie dzielą się wtedy na dwie grupy: tych, którzy rozumieją sytuację i tych, którym to się nie podoba i z jakiegoś powodu dochodzą do wniosku, ze dobrym pomysłem będzie demonstracja swojego niezadowolenia. Pojawiają się westchnięcia, syknięcia, kręcenie głową, wrogie spojrzenia i przewracanie oczami. A na deser: komentarze. Jeden z użytkowników Twittera skomentował taką sytuację: "Jak ja nie lubię, gdy małe dziecko krzyczy i płacze w autobusie, mama nie wie, co zrobić, żeby przestało a ludzie patrzą na nią z pogardą. Przecież nie każdy od razu wiem, co takiemu małemu dziecku siedzi w głowie".
Post był częścią dyskusji, która toczyła się między młodymi ludźmi. Większość wykazywała zrozumienie dla opisanej sytuacji i jej podobnych. Ktoś napisał: "Bo to taka bezradność. Gdy moja chrześnica była mała i chodziłam z nią do sklepu, to kiedy zaczynała wyć, nie wiedziałam, co zrobić, ponieważ z jednej strony otoczenie chce interwencji, ale, pod warunkiem że będę się z dzieckiem pieścić, inaczej będzie, że znęcanie". Ktoś inny dodał: "Dokładnie, zwłaszcza że one nie rozumieją jeszcze. Ostatnio miałam taką sytuację, bo dziecko chciało jakąś zabawkę i płakało w autobusie. Bardzo się cieszę, że jego mama mu nie uległa, bo nauczy się, że nie może wymuszać wszystkiego płaczem".
Ktoś opisał inną sytuację: "Ja raz byłam świadkiem jak na ok. 1.5 roczne dziecko naprawdę mocno płakało i krzyczało, biedna matka nie wiedziała, co ma zrobić, a stare baby wsiadły na tę kobietę, że nie umie dziecka wychować, że co z niej za matka i w ogóle leciało tam dużo podobnych epitetów. Aż w końcu ta kobieta ze łzami w oczach wysiadła z tym dzieckiem z tramwaju (było widać, że to nie jej przystanek), a te staruchy dalej między sobą nadawały o tym. Coś okropnego".
Kiedy dziecko płacze w autobusie, tramwaju lub metrze, zwykle jest to uciążliwe dla pozostałych pasażerów. Czasami nie pomagają próby uspokojenia malca podjęte przez mamę lub tatę, jednak nawet wtedy warto powstrzymać się od wzdychania, rzucania wrogich spojrzeń, a co gorsza - komentowania całej sytuacji. Nie pomoże to i tak zdenerwowanemu rodzicowi i może tylko pogorszyć całą sytuację. Z drugiej jednak strony, jeśli zachowanie dziecka zmienia się w trudną do opanowania histerię i nie sposób już wytrzymać wrzasków malucha, rodzic powinien rozważyć opuszczenie pojazdu. Nawet jeśli nie jest to jego przystanek. Wtedy w spokoju, z dala od "publiczności" zapewne łatwiej będzie uspokoić dziecko. A przy okazji i siebie.