"Nauczycielka zażądała na prezent oryginalną torebkę znanej marki. Byliśmy w szoku"

Prezenty na zakończenie roku szkolnego nie były proste do ogarnięcia, szczególnie kiedy rodzice zostawiali ten nam, uczniom. Po latach wspominam to z uśmiechem na ustach, a w pamięci zapadła mi jedna z sytuacji.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Kiedy zbliża się zakończenie roku szkolnego, to zawsze z uśmiechem wspominam beztroskie czasy, kiedy to oceny były już wystawione i jedyne, o czym się wtedy myślało, to wakacje. No może nie do końca myślało się tylko o wolnym czasie, bo aby odebrać świadectwo, brakowało jeszcze jednego. I choć często zajmowali się tym rodzice, to w starszych klasa ten obowiązek spadał na uczniów. Chodzi oczywiście o kupno prezentu dla nauczycieli.

Zobacz wideo Jakie są problemy polskiej szkoły? "Regularność zmian w systemie edukacji daje nam mocno w kość"

"Zawsze staraliśmy się wynagradzać zaangażowanie pedagogów i kupowaliśmy im bogate prezenty na zakończenie roku szkolnego"

Przez lata nauki miałam naprawdę fajnych nauczycieli. Nawet nie pamiętam sytuacji, w której kolokwialnie rzecz biorąc, ktokolwiek mi podpadł i nie chciałabym więcej na niego patrzeć. A że zawsze byłam w trójce klasowej i lubiłam aktywności pozalekcyjne, to zawsze byłam zaangażowana w kupno prezentu dla nauczycieli, niezależnie od okazji, bo jak wiadomo nie uczniowie w dzisiejszych czasach nie ograniczają się tylko do zakończenia roku szkolnego czy dnia nauczyciela. Jeśli nauczyciele byli w porządku, to my, uczniowie, staraliśmy się odwdzięczyć się zrozumieniem i staraliśmy się nie sprawiać kłopotów wychowawczych. Oprócz tego zawsze staraliśmy się wynagradzać zaangażowanie pedagogów i najczęściej kupowaliśmy im bogate prezenty na zakończenie roku szkolnego.

"Po latach wspominam to z uśmiechem na ustach, ale wtedy nie było nam do śmiechu i większość z nas zmieniła zdanie o nauczycielce"

Pewnego roku mieliśmy sporą zagwozdkę, bo nie wiedzieliśmy, co kupić naszej nauczycielce od matematyki. Kobieta była dość młoda i konkretna, jednak nic nie przychodziło nam do głowy. Postanowiliśmy, że zapytamy nauczycielkę, co ta chciałaby dostać w prezencie. Matematyczka długo się nie wahała i odpowiedziała, że w sumie skoro w klasie jest nas ponad trzydzieści osób, to jeśli złożymy się po zaledwie kilka złotych to kupimy fajną i praktyczną rzecz. To niestety nam nie pomogło, ale ona zaraz później oświadczyła, co się jej przyda. 

Nauczycielka zażądała na prezent oryginalną torebkę znanej marki. Byliśmy w szoku.

Pedagożka dodała, że to będzie jej spełnienie marzeń, bo słodyczy nie je, a kwiaty zaraz zwiędną i nie będzie z nich żadnego pożytku. Jakby tego było mało, nauczycielka powiedziała, że może podać nam nawet konkretny model, a nawet wysłać link do sklepu, gdzie dana torebka się znajduje. Muszę przyznać, że cała klasa zamarła. Po latach wspominam to z uśmiechem na ustach, ale wtedy nie było nam do śmiechu i większość z nas zmieniła zdanie o nauczycielce. Pewnie zastanawiacie się, czy matematyczka dostała swoją upragnioną torebkę. No niestety nie, kupiliśmy jej zawieszkę do bransoletki, bo uznaliśmy, że kupno takiej rzeczy wykracza poza schematy szkolne. 

Więcej o: