Więcej odcinków "Mamy czas" znajdziecie na Gazeta.pl
Gdybyśmy zapytali kogokolwiek, który z polskich zespołów był najpopularniejszy dwadzieścia lat temu, z pewnością wielu odpowiedziałoby, że Ich Troje. To właśnie wtedy wokalistką tego zespołu, a później żoną Michała Wiśniewskiego była Ania Świątczak. Para ma dwie córki 16-letnią Etiennette i 15-letnią Vivienne. Ania uchyliła nam rąbka tajemnicy i opowiedziała więcej o swojej rodzinie.
Obecnie media śledzą każdy krok przyszłej mamy. Co chwila możemy przeczytać artykuły, w których opisywane są kolejne etapy ciąży, poród, a niekiedy nawet wizyta u lekarza ginekologa. Czy kiedy Ania Świątczak rodziła swoje dzieci, to zainteresowanie mediów było mniejsze? Okazuje się, że nie.
Mam wrażenie, że wtedy to była taka jazda bez trzymanki. Teraz to jest bardziej poukładane. Istnieją media społecznościowe, gdzie ludzie funkcjonujący w przestrzeni publicznej sami się dzielą pewnymi rzeczami, trochę na swoich warunkach. W tych czasach, kiedy rodziły się nasze dzieci, to był też moment, w którym zespół Ich Troje zaczął trochę inaczej wyglądać, bo nasze małżeństwo z Michałem zaczęło też kwitnąć i to wszystko naraz się wydarzyło.
(...) To była medialna jazda bez trzymanki i ja to wspominam najgorzej. To zainteresowanie nami to było dla mnie duże wyzwanie i jakby nazwać to takim testem na popularność, to ja na pewno go nie zdałam i nie chciałabym go zdawać drugi raz.
- wspomina Ania.
W dalszej części rozmowy Ania Świątczak zdradziła nam, jak wygląda podział obowiązków rodzicielskich. Kto jest tym złym, a kto tym dobrym policjantem? - "Ja z jednej strony jestem mamą kurką od zawsze, która z każdej strony musiała ogarnąć. I w tym samym momencie chce być i tym dobrym, i złym policjantem. (...) Chyba u nas faktycznie nie ma takiego podziału" - mówi nam Ania. Zdradza jednak, że kiedy w grę wchodzi szkoła i problemy z nią związane, wtedy posiłkuje się Michałem.
Kiedy Eti w szkole jakoś niedomaga, a jest już w liceum (...), to jak już brakuje mi tego lizaka złego policjanta, to ja po prostu straszę ojcem, że mu powiem i nie będzie jeździła na koncerty.
- śmieje się Ania Świątczak.
Normą w większości szpitali jest, że przy porodzie naturalnym kobiecie rodzącej może towarzyszyć bliska osoba. Zwykle jest to ojciec dziecka, ale oczywiście kobieta ma prawo wybrać także inną bliską jej osobę. A co jeśli poród odbywa się przez cesarskie cięcie? - To wszystko niestety zależy od przepisów wewnętrznych szpitala - mówi położna. - Jeśli w procedurze szpitalnej będzie wpisane, że partner nie może wejść na salę operacyjną, gdzie odbywa się cesarskie cięcie, to chociażbyśmy najczulszymi oczami mrugali do takiego personelu, personel nie wpuści partnera na salę porodową - dodaje. Czy istnieją jakieś wyjątki? Oczywiście. Zobaczcie sami w nowym odcinku "Mamy czas".