"Dziecko-pirania" w żłobku. Dzieci cierpią, a reakcja rodziców szokuje

Wielu rodziców korzysta ze żłobków. Dzięki temu mogą pracować, a dzieci mają stały kontakt z rówieśnikami i dobrze się bawią. Nie wszystkie jednak. To wcale nie są tak rzadkie przypadki, gdy dziecko jest w żłobku popychane, bite i gryzione. A gdzie są rodzice i panie opiekunki? Niektórzy nie widzą problemu.
Zobacz wideo Jakim ojcem jest Kamil Baleja? "Jak maluchy dają w pióra, to..."

Pierwsze dni w przedszkolu dla wielu dzieci wiążą się z wielkim stresem i łzami. Kilkugodzinna rozłąka z mamą i tatą potrafi być dla kilkulatka niezwykle trudna i bolesna. I mimo, że z takimi dziećmi można już rozmawiać, wiele tłumaczyć i zapewniać o tym, że za kilka godzin pojawimy się ponownie, by go odebrać, czasem na niewiele się zdają. Emocje górują i trudno je wyciszyć. Ze żłobkiem jest podobnie, ale nieco trudniej. Takie dzieci nie zawsze wszystko rozumieją i nie zawsze da się z nimi porozmawiać, tak by rozumiały co się dzieje. To dla nich często ogromny stres i strach, co skutkuje różnymi zachowaniami.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

"Dzieci - piranie" można spotkać w wielu przedszkolach

W żłobku zdarzają się różne sytuacje. Są dzieci, które ze stresu płaczą, inne wymiotują, jeszcze inne chowają się gdzieś, gdzie będą zupełnie same, są takie które biją inne dzieci, a nawet gryzą. Czytelniczka portalu mamadu.pl w swoim liście do redakcji zwróciła uwagę na problem dzieci gryzących, nazywając je "dzieci - piranie". Jak się okazuje, z jej listu, takie dzieci są w żłobkach coraz częstszym zjawiskiem. Anna, mama 1,5-rocznej dziewczynki o imieniu Amelka, napisała że jej dziecko od kilku miesięcy uczęszcza do żłobka. W tym czasie już dwukrotnie wróciła do domu ze śladami pogryzień na rączce. Ich sprawcą był kolega z innej grupy. 

Rodzice udają, że nie dostrzegają problemu, a dziecko cierpi

Kobieta w swoim liście wyznaje, że starała się interweniować zarówno u dyrekcji, jak i u rodziców, jednak to nie działa długo.

Jestem tym przerażona, bo wiem, że nie jest to normalne i nie wszystkie dzieci tak robią. Uważam, że taką sprawą powinny zająć się opiekunki w żłobku, zwracać dziecku uwagę i pilnować go, tłumaczyć, że nie wolno tak robić, bo to bolesne i krzywdzące wobec innych maluchów.

Kobietę przeraża fakt, że wielu rodziców udaje, że nie dostrzega w ogóle tego problemu, twierdząc że to normalne i w końcu minie. Według Anny to nie powinno mieć miejsca. Zwykle, jeśli dziecko jest agresywne wobec innych dzieci, jest gdzieś ukryty problem. I zamiast czekać aż minie, należałoby skupić się na odnalezieniu go i pomocy dziecku. Gryzienie czy bicie oznacza, że maluch sobie z czymś nie radzi, w dodatku cierpią przez to również inne dzieci. Póki co, jak twierdzi mama Amelki, dziewczynka od miesiąca nie wróciła do domu pogryziona. Jeśli jednak to się zdarzy ponownie, tym razem kobieta rozważy przepisanie dziecka do innej placówki.

Źródło: mamadu.pl

Więcej o: