Kobieta w 8. miesiącu uratowała uczniów z płonącego autobusu. "Obudził się instynkt macierzyński"

"Gdyby to było moje dziecko w autobusie, chciałabym, żeby kierowca autobusu zachował się tak samo jak ja", mówi skromnie kobieta, która stała się bohaterką.
Zobacz wideo Przedwczesny poród - nie każdy wcześniak jest taki sam i nie nad wszystkim da się zapanować. Jak sobie poradzić?

W ciąży każdy dzień potrafi być zupełnie inny od drugiego. Burza hormonów potrafi nieźle namieszać w codziennym funkcjonowaniu. Nie wszystkie kobiety oczywiście doświadczają takich trudnych momentów. Ale są takie, które zanoszą się płaczem na reklamach, wzruszają po kilku wypowiedzianych słowach, wpadają w gorszy humor bez wyraźnej przyczyny, albo nie mają siły kompletnie na nic. Potrzebują odpoczynku i dużo snu, by jakoś przetrwać do porodu. Są też takie kobiety, w których budzą się takie instynkty i zdolne są do takich zachowań, o jakie nigdy wcześniej się nie podejrzewały

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

To miała być standardowa trasa z uczniami. Pokonuje ją codziennie

Nic nie zwiastowało tego dnia tak tragicznych wydarzeń. Imunek Williams pracuje jako kierowca autobusu. Tego dnia wyruszyła w swoją standardową trasę, z 30 uczniami na pokładzie. W pewnym momencie, gdy była zaledwie kilka przecznic od miejsca docelowego poczuła dziwny zapach i narastający dym. Próbowała skontaktować się z dyspozytorem, jednak bezskutecznie. Miała sekundy na podjęcie decyzji i nie wahała się ani chwili. Wstała zza kierownicy i wyprowadziła wszystkich uczniów znajdujących się na pokładzie. Upewniła się czy na pewno nikt nie został w tyle. Gdy chciała sprawdzić ostatni raz, z tyłu autobusu buchały już płomienie. Szczęśliwe sama również zdążyła w porę wysiąść.

 

"Kiedy wysiadłem, odwróciłam się i zobaczyłem tylko płomienie."

Kobieta jest zdania, że udało jej się zachować spokój i nie spanikować z dwóch powodów. Po pierwsze przechodziła w pracy szkolenia, na wypadek podobnych sytuacji, choć wtedy miała nadzieję, że nigdy jej się nie przydadzą. A po drugie, jest już w końcówce swojej ciąży, myśli, że zadziałał instynkt macierzyński. Chciałaby wiedzieć, że inni kierowcy będą zachowywać się podobnie, w przypadku takich sytuacji. Nie wiadomo co było przyczyną wypadku, ale na szczęście nikt nie ucierpiał. Kobieta zatruła się dymem, jednak kontrola lekarska nie wykazała żadnych powodów do niepokoju. Teraz w spokoju może oczekiwać narodzin swojego dziecka. Ma świadomość, że dla swojego dziecka człowiek jest w stanie zdobyć się na wiele poświęceń, trudów i wyrzeczeń. Już nie może się doczekać swojej macierzyńskiej drogi. 

Źródło: today.com

Więcej o: