Chciała mieć na bierzmowanie imię po prababci. To nie przekonało księdza. "Zaczął pogawędkę"

- Kiedy przed bierzmowaniem mieliśmy podać argument, dlaczego takie imię, a nie inne, podałam imię po prababci, bo zaadoptowała dwanaścioro dzieci po wojnie. Ksiądz zaczął pogawędkę, że dzieci adoptowane, to nie dzieci pierworodne i nie są obdarzone taką miłością, jaką są obdarzane te prawdziwe - zdradziła nastolatka w szczerym wpisie na Twitterze, sugerując, że przez te sytuacje odkryła absurdalność katolicyzmu.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

W wielu kościołach młodzież jest już po przyjęciu bierzmowania, które zazwyczaj organizuje się w maju. To jeden z sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego w Kościele katolickim, prawosławnym i anglikańskim. Zgodnie z tradycją chrześcijańską bierzmowanie uważane jest za drugi po chrzcie sakrament inicjacji chrześcijańskiej. Jego celem jest umocnienie wiary i jeszcze silniejsze związanie się z Kościołem. Bierzmowanie jest udzielane kandydatom w wieku pomiędzy 14., a 18. rokiem życia. 

Każdy bierzmowany powinien znaleźć imię, które zostanie nadane mu w dniu przyjęcia sakramentu. Tradycja nadawania nowych imion w trakcie przystępowania do sakramentu, została zaczerpnięta z Nowego Testamentu, który opisuje dzieje Jezusa i zawiera wzmianki o nadawaniu przez niego nowych imion osobom stającym się jego uczniami. Imiona do bierzmowania nie są dowolne. Należy brać pod uwagę, że bierzmowanie to sakrament katolicki więc imiona na bierzmowanie powinny być imionami świętych wyświęconych przez Kościół. Okazuje się, że księża mocno ingerują w wybory młodzieży.

Zobacz wideo Najchętniej wybierane imiona dla córek w 2022 roku

Wybrała imię na bierzmowanie, które nie do końca spodobało się księdzu. Zaczął więc prawić dziewczynie morały

Nastolatkowie cieszą się, kiedy wybierają na bierzmowanie takie imiona, które coś dla nich znaczą. Jedna z uczennic od zawsze chciała nazywać się tak jak jej babcia, która w przeszłości zrobiła wiele szlachetnych rzeczy. Jedną z nich była adopcja. Pomysł ten nie przypadł do gustu księdzu, który przygotowywał dzieci do bierzmowania. 

Kiedy przed bierzmowaniem mieliśmy podać argument, dlaczego takie imię, a nie inne, podałam imię po prababci, bo zaadoptowała dwanaścioro dzieci po wojnie. Ksiądz zaczął pogawędkę, że dzieci adoptowane, to nie dzieci pierworodne i nie są obdarzone taką miłością, jaką są obdarzane te prawdziwe

- napisała nastolatka i dodała, że jakby tego było mało, kapłan drążył temat w szkole na lekcji religii. Nie rozumiał, że dzieci nie chcą o tym słuchać. Zamiast przekazywać suchą wiedzę, to ten wciąż oceniał, krytykował i narzucał własne racje, co raz wtrącając swoje trzy grosze o aborcji i in vitro. Kapłan pokusił się nawet o komentarz, w którym wyjaśnił, że dzieci z in vitro nie powinny istnieć, bo nie są z miłości. Kiedy ktoś z uczniów krytykował jego słowa, to ten wstawiał mu ocenę niedostateczną. Zachowanie duchownego sprawiło, że wielu nastolatków przestało chodzić na lekcje religii. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.