Gdy eDziecko by³o dzieckiem: Nic tak nie cieszy³o jak zabawa na poligonie lub w "czarnego luda"

Dzi¶ Dzieñ Dziecka. ¦wiêto wszystkich dzieci, lecz tak¿e wyj±tkowy dzieñ w naszej redakcji. Nie tylko ze wzglêdów prywatnych (wiêkszo¶æ z nas jest mamami), lecz tak¿e zawodowych: w koñcu przez piêæ dni w tygodniu zajmujemy siê przede wszystkim tematami zwi±zanymi z dzieæmi.

Dzień Dziecka. W dzieciństwie każdy na niego czekał. Oznaczał on szkolną wycieczkę, atrakcje w przedszkolu, tatę, który wyjątkowo kończył wcześniej pracę, mamę, które tego dnia znajdowała czas na znienawidzoną przez nią zabawę lalkami Barbie... Z dużym sentymentem wracamy do swojego dzieciństwa, przypominając sobie jak to było 20-30 lat temu. Dziś większość z nas sama jest mamami, a co więcej, mamy najlepszą pracę na świecie: codziennie piszemy o rodzicielstwie, o dzieciach, słowem: o sprawach, z którymi możemy się utożsamić, które dotykają nas lub naszych rodzin bezpośrednio. Dlatego właśnie jako redakcja eDziecka chciałyśmy uczcić Dzień Dziecka i zrobić (sobie?) wyjątkowy prezent, czyli ten oto artykuł. 

Redakcja eDziecka w dzieciństwieRedakcja eDziecka w dzieciństwie Archiwum prywatne

Kim chciałyśmy zostać w dzieciństwie?

Choć dziś uważamy, że nie mogłyśmy wybrać lepiej naszej zawodowej ścieżki, to jednak, w dzieciństwie żadna nie widziała siebie jako dziennikarki. Opcje był różne: od tancerki po kowbojkę.

Po rodzinnym wyjeździe do Chorwacji (miałam wtedy 6 lat) zaplanowałam sobie karierę nurka głębinowego. Wyobrażałam sobie, że będę zawodowo wyławiać muszelki i skarby, które czekają na mnie na dnie morza. Teraz wiedząc, co można znaleźć w głębinach, na pewno bym się tego nie podjęła

- mówi Maja, wydawczyni eDziecka. 

Ewa, nasza dziennikarka, za nic miała szarą polską rzeczywistość i marzyła, by przemierzać konno bezbrzeżną prerię Dzikiego Zachodu: - Kiedy byłam mała, chciałam zostać kowbojem i przez wiele lat nie zniechęcały mnie stwierdzenia rodziców, że mieszkamy w nieodpowiedniej szerokości geograficznej.

Justyna natomiast marzyła o wielkiej scenie: - Chciałam być piosenkarką, nawet miałam żal do rodziców, że utrudniali mi karierę, bo nie zawieźli mnie do programu "Od przedszkola do Opola". Miałam marzenie, by mieć misia koalę i wiewiórkę na podwórku. Kiedyś dziadek dał mi "na pocieszenie" kurczaczka, prawie dowiozłam go w kieszeni do domu, ale zapiszczał i mama odwiozła... Pamiętam, że była zła na dziadka.

Redakcja eDziecko w dzieciństwieRedakcja eDziecko w dzieciństwie Archiwum prywatne

Redakcja eDziecko w dzieciństwieRedakcja eDziecko w dzieciństwie Archiwum prywatne

Magdalena, która w naszym serwisie dużo czasu spędza nad treściami związanymi z edukacją, w dzieciństwie widziała dorosłą wersję siebie w innej roli:

W dzieciństwie zawsze marzyłam o tym, aby zostać fryzjerką. Bardzo lubiłam czesać włosy i czułam, że spełnię się w tym. Potem chciałam iść do policji, a dziś jestem dziennikarką.

Ulubiona zabawa z dzieciństwa

Nasze dzieciństwo przypadało na lata 90. i początki XXI wieku. W mieszkaniach wyłożonych stylową boazerią nie było komputerów (jeśli nie liczyć oczywiście laptopa wyciętego z kartonu), iPadów, ekranów LCD. Na komórce można było co najwyżej zagrać w "Węża", a z bajek do wyboru były te po niemiecku na RTL 7, po angielsku na Cartoon Network i te 15 min po polsku bajek w ramach "Dobranocki". Był jeszcze oczywiście Netflix lat 90., czyli kasety VHS. Każdy chyba miał takiego sąsiada (lub był tym sąsiadem), który miał w domu pokaźną kolekcję zgranych niemiłosiernie taśm. Filmy jednak nie tylko się oglądało. Dla Mai to był dopiero początek zabawy. 

Kazałam rodzicom rysować postacie z bajek, które były nagrywane na kasetach VHS (gdy wychodziła jakaś nowa, już wiedzieli, co ich czeka.. Następnie wycinaliśmy je i tak powstawały moje lalki z papieru. Moja ulubiona zabawa polegała na wymyślaniu ich dalszych losów, albo dobudowywaniu historii, które nie były przedstawione w danej bajce. Czułam się jak reżyserka.

Każda z nas większość wolnego czasu spędzała na powietrzu. Mamie rzucało się krótkie: "idę na podwórko", po czym zamykało się za sobą drzwi. Do szczęścia potrzeba nam było piłki, trzepaka i choć kilku kolegów. 

Jak byłam mała, bawiliśmy się w szkole w "Czarnego luda". Była to nasza lokalna zabawa w berka - grupa dzieci miała przebiec z jednej strony szkolnego dziedzińca na drugą, a ktoś stał w połowie drogi je łapał. Mógł się poruszać tylko po wyznaczonej linii. Zabawa powodowała tyle emocji i tyle osób brało w niej udział, że nauczyciele zwykle nas rozganiali, żebyśmy nie zrobili sobie krzywdy

- wspomina Ewa. 

Redakcja eDziecko w dzieciństwieRedakcja eDziecko w dzieciństwie Archiwum prywatne

Dziś dzieci już się tak nie bawią. I całe szczęście!

Nasze dzieciństwo różni się od dzieciństwa naszych dzieci. Na pewno więcej czasu spędzaliśmy na dworze, mieliśmy więcej luzu, jednak z perspektywy czasu stwierdzamy, że nie zawsze to był dobry pomysł. "Pamiętam, że najlepszą zabawą, była ta na placu budowy. Robotnicy wykopali wielki dół pod fundamenty, dookoła góry piachu. Wszystko oczywiście niezabezpieczone. Ileż było radości na hałdach piachu - podchody, zabawa w Beduinów, staczanie się ze zbocza do dołu, wspinaczka. Raj! Nie raz było śmiechu "do posiku". Aż pewnego dnia przyszła mama i zabawa się skończyła" - wspominam sama - ja Zuzia - z rozrzewnieniem.

Redakcja eDziecko w dzieciństwieRedakcja eDziecko w dzieciństwie Archiwum prywatne

Zabawa w wykopie to jednak nic w porównaniu z doświadczeniami Ewy, która jako mała dziewczynka szalała po poligonie wojskowym, położonym w sąsiedztwie jej domu. 

W okopach znajdowaliśmy strzykawki, prezerwatywy i prawdziwe skarby: stare łuski od nabojów. Kładliśmy na torach kolejowych monety i czekaliśmy, aż przejedzie po nich pociąg, kompletnie je spłaszczając. Po wszystkim trzeba je było tylko odnaleźć, bo spadały z torów w kamienie między nimi.

Czy pozwoliłybyśmy się tak bawić dzieciom? Nie, czy jednak chciałybyśmy, aby miały tyle radości z odkrywania nieznanego? Tak! Tego właśnie jako mamy życzymy naszym dzieciom, Waszym i Wam samym, bo każdy z nas przecież ma w sobie coś z dziecka: Bądźcie radośni, zadziwieni światem, śmiejcie się do łez (lub "do posiku" i dostrzegajcie skarby tam, gdzie inni ich nie widzą (byle nie w starych strzykawkach)! Wszystkiego najlepszego! A jeżeli i Wam łezka kręci się oku, gdy wspominacie dzieciństwo, napiszcie do nas! Wyślijcie nam na Facebooku Wasze zdjęcia z dzieciństwa lub podzielcie się z nami Waszymi ulubionymi zabawami z dzieciństwa (także tymi, na które nie pozwolilibyście Waszym dzieciom). 

Wiêcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.