Cała szkoła przyszła zobaczyć jak ojciec odbiera syna. "To nasza tradycja"

Zarówno chłopiec, jak i jego rówieśnicy, zapamiętają ten dzień na długo. Zwykle tata odbierał go ze szkoły swoim samochodem, ale nie w ostatnim dniu lekcji. Ten dzień należy do pielęgnowania tradycji rodzinnych. Internauci są pod wrażeniem pomysłu.
Zobacz wideo Czy w polskiej szkole muszą być oceny? "Można w inny sposób ocenić ucznia niż liczbą"

Wielkimi krokami zbliża się już koniec roku szkolnego. Dzieciaki będą mogły spać dłużej, plecaki zostaną wciśnięte w najdalszy kąt, wszyscy zapomną o odrabianiu lekcji i uczeniu się do klasówek. Nadejdą długo wyczekiwane wakacje, a wraz z nimi mnóstwo nowych przygód, zabawy i oddaniu się swoim pasjom. Ale zanim to nastąpi, odbędzie się uroczyste wręczenie świadectw. Dla wielu dzieci to tylko zwykły dzień i początek dwumiesięcznej wolności od szkoły. A dla innych jeden z ulubionych dni w roku, kiedy pielęgnuje się tradycje rodzinne. 

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Uwielbienie do koni jest ich pasją rodzinną

Mike Moorman z Oklahomy, zawsze przyjeżdżał po swojego syna do szkoły samochodem. Jednak tego jednego dnia, zamienił swój samochód na dwa konie. Miał odebrać swojego 8-letniego syna Cale'a inaczej niż zwykle. To był ostatni dzień szkoły, Moorman chciał kontynuować tradycję, jaką rozpoczął jego tata. Ich rodzinną pasją jest uwielbienie do koni i wszystkiego, co z nimi związane. Stąd pomysł na konny powrót do domu. Cale kocha konie odkąd tylko pamięta. Jako dwu lub trzylatek rozpoczął naukę jazdy konnej. Niedługo potem brał udział w młodzieżowych rodeo. Jego uwielbienie do koni z roku na rok narasta.

"Jesteś niesamowitym tatą"

O tym niecodziennym pomyśle, szkoła została poinformowana dużo wcześniej. Ojciec chciał mieć pewność, że nikt nie będzie miał nic przeciwko. Dyrekcja przyznała, że pomysł jest świetny i nie miała nic przeciwko jego realizacji. Odpowiednio wcześniej wszyscy wyszli z zajęć, by nagrać całą sytuację. A trzeba przyznać, że tata porządnie się przygotował. Podjechał konno zgodnie z zasadami odbioru dzieci, koń jego syna miał specjalną tabliczkę, jak dla kierowcy samochodu, a chłopiec miał specjalny kowbojski kapelusz z umieszczonym kaskiem w środku, dla zapewnienia bezpieczeństwa. Zarówno kadra nauczycielska, jak i uczniowie byli zachwyceni całą sytuacją. Może to był sygnał dla innych rodziców, by pomyśleć o własnej. Wspomnienia z takich chwil pozostają dla dzieci bezcenne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.