Dzieci w kościele. "Ściągałam syna spod ołtarza, bo dorwał się do dzwonków kościelnego"

Dzieci w kościele. Ile głów, tyle pomysłów, a właściwie opinii. Bo jeśli dziecko jest z natury "bezproblemowe", grzecznie siedzi na kolanach u rodzica, nic nie stoi na przeszkodzie, aby było również zabierane na uroczystą niedzielną mszę świętą. Co jednak w przypadku kiedy maluch niekoniecznie jest zainteresowany spokojnym czekaniem na koniec? Jest nadpobudliwy, ciekawy świata, a przy tym ciężko usiedzieć mu w jednym miejscu? Czy dopóki nie będzie na tyle duże, aby zrozumieć powagę sytuacji, ma zostawać w domu?

Niedzielna msza święta rodzicom z małymi dziećmi nie zawsze dobrze się kojarzy. I to wcale nie ze względów religijnych, czy kazania, które im się nie spodobało. Chodzi tu o maluchy, głównie te, które nie są w stanie spokojnie dotrwać do końca mszy, siedząc grzecznie w ławce, albo na kolanach rodziców. Zaczynają się płacze, krzyki, wędrówki po świątyni. Wyjściem w całej tej sytuacji może okazać się przedsionek, czyli kościelna kruchta.

Zobacz wideo Hołownia o podpisaniu "lex Tusk": Prezydent dolał oliwy do ognia. To się po prostu nie godzi!

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Niedzielna msza święta nie dla dzieci? Kontrowersje wokół tematu

Kościół do uczestnictwa we mszy świętej zaprasza każdego, w tym także dzieci. Jednak okazuje się, że ich obecność może być dość kłopotliwa zarówno dla rodziców maluchów, ale także i duchownych oraz pozostałych zgromadzonych w świątyni osób. Dlaczego? Otóż dzieci krzyczą, płaczą i przede wszystkim nudzą się w czasie kazania, czy odprawianej liturgii. Ich rodzice, licząc na chwilę ciszy, pozwalają wtedy swoim dzieciom na swobodne przemieszanie się po świątyni, bo i to może być dla nich dość problematyczne.

Ostatnio byliśmy na mszy przed Wielkanocą. Mój 15-mczny syn jest typem rozrabiaki, który długo nie posiedzi w jednym miejscu. Zaczął więc zwiedzać kościół. Skończyło się na tym, że ściągałam go spod ołtarza i to w ostatniej chwili, bo dorwał się do dzwonków kościelnego. Szybko się ewakuowaliśmy

- opowiada nasza czytelniczka.

Okazuje się, że i na rozbrykane dzieci w kościele jest sposób. Konkretnie chodzi o kruchtę, czyli przedsionek, w którym dawniej wystawiono trumnę ze zmarłym przed mszą, a także służyło jako miejsce pokuty, dla tych, którzy nie mogli przestąpić progu świątyni.

Niestety często dziecko wymaga, by postać w przedsionku, czy przed kościołem. W ten sposób zapamięta, że nie wszędzie można szaleć

- napisała jedna z użytkowniczek Twittera, której nie podoba się to, że małe dzieci w czasie mszy świętej, rozrabiają.

Okazuje się, że podobnych opinii jest całkiem sporo. Osoby uczestniczące w liturgii, chcą w ciszy i spokoju wysłuchać kazania, pomodlić się, toteż nie życzą sobie, aby ktokolwiek im w tym przeszkadzał, także dziecko. "Dlaczego zachowania niedopilnowanych przez rodziców dzieci potrafimy słusznie krytykować w restauracji, samolocie czy innych miejscach publicznych a nagle to samo bezhołowie miałoby być tolerowane w kościele? Dziecko testuje granice, które wyznaczają dorośli" - napisała w ostrych słowach kolejna internautka.

Co sądzicie o takim pomyśle? Czy faktycznie kruchta, albo stanie pod kościołem pomoże zrozumieć dziecku, że w czasie trwania mszy świętej, powinno grzecznie siedzieć w ławce?

Więcej o: