Becky i jej mąż Ryan Kekula, cierpią na bezdech senny. Niestety ich syn również został obciążony chorobą. Po skończeniu szóstego miesiąca życia para zdecydowała się na przeprowadzenie specjalistycznych badań, aby sprawdzić, czy ich dziecko może bezpiecznie podróżować w samochodowym foteliku. Zgłosili się do Bostońskiego Szpitala Dziecięcego, oddali w ręce lekarzy małego Jacksona, a kilka chwil później okazało się, że przez niedopatrzenie - ich syn nie żyje. Szpital przyznał się do winy i po ponad roku od tego wydarzenia - wypłaci im horrendalnie wysokie odszkodowanie.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
18 marca 2022 rok. Tę datę Becky i Ryan Kekula zapamiętają na długo. To właśnie tego dnia zatrzymało się serce ich sześciomiesięcznego syna, Jaksona, jako konsekwencja pozbawienia go tlenu na ponad 20 minut. Personel szpitala wykonał resuscytację krążeniowo-oddechową na Jacksonie. Sztucznie podtrzymywano go przy życiu 12 dni, ale po tym czasie nie było nadziei na poprawę. Jego rodzice postanowili pożegnać się z ukochanym synem i zdecydowali, że zostanie odłączony od maszyny, która podtrzymywała funkcje życiowe jego organizmu.
Przyjechaliśmy tam 18 lutego na rutynowe badanie. Byliśmy z nim do 2 marca, żeby się pożegnać, a dzień później dzwoniliśmy do domu pogrzebowego
- powiedziała zrozpaczona Becky Kekula telewizji WBZ-TV.
Po tragedii, która nie powinna mieć miejsca, wszczęto śledztwo. Okazało się, że tym razem zawiedli ludzie. Personel szpitala, odpowiedzialny za badanie był zbyt skupiony na robionych pomiarach, że tym samym doszło do zaniedbania monitorowania stanu półrocznego dziecka. Konsekwencje okazały się być tragiczne w skutkach.
Para skontaktowała się z adwokatem, ale jeszcze zanim złożyli pozew przeciwko zaniedbaniom ze strony szpitala, co było bezpośrednią przyczyną śmierci ich syna - placówka medyczna wyraziła zgodę na wypłatę odszkodowania. Otrzymają oni 15 milionów dolarów.
Szpital, w którym doszło do tragedii, wydał także specjalne oświadczenie, w którym przeprasza rodziców zmarłego chłopca.
Wyrażamy nasze najgłębsze kondolencje i przepraszamy rodzinę za utratę syna. Po tym incydencie natychmiast wstrzymaliśmy wszystkie badania snu i rozpoczęliśmy dokładną analizę tego, co się stało. Przeanalizowaliśmy nasze zasady, szkolenie personelu, kompetencje i wszystkie systemy, które wspierają badania laboratoryjne snu, w tym planowanie, zamawianie, segregowanie i przeprowadzanie faktycznych badań
- podał rzecznik placówki w wywiadzie dla telewizji WBZ-TV.
Ponad rok od tragedii, Becky również odniosła się do całej sprawy, komentując to, co się wydarzyło i z czym, jako matka musiała sobie poradzić.
Minął rok, odkąd Cię straciliśmy. Tęsknimy za Tobą coraz bardziej każdego dnia. Uwielbiamy Twój uśmiech i zawsze będziemy o Tobie pamiętać (…). To był długi rok, ale rodzina, przyjaciele, sąsiedzi i nieznajomi ogromnie nas inspirowali i wspierali przez cały ten czas. Jesteśmy wam wszystkim niezmiernie wdzięczni
- napisała na swoim Instagramie.