"Baby India" tak nazwano noworodka, którego znaleziono w lesie przy jednej z głównych dróg w północnej Georgie w USA. Przez cztery lata próbowano rozwikłać tajemnicę, porzuconego i cudem ocalonego dziecka. Możliwe to było dopiero niedawno, dzięki badaniom DNA. Policjanci ustalili tożsamość matki, która urodziła i porzuciła na pewną śmierć swoje dziecko. Teraz stanie przed sądem.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Cztery lata temu, pewnego czerwcowego wieczoru, rodzina z Cumming w stanie Georgia usłyszała odgłosy zwierząt dochodzące z zalesionego obszaru, który znajdował się niedaleko głównej drogi. Zawiadomili policję. Na miejsce wysłano patrol, jednak nie takiego znaleziska się spodziewano. Mundurowi w lesie znaleźli nowo narodzonego noworodka, zawiniętego w foliowy worek na śmieci. Jego matka musiała chwilę wcześniej urodzić dziecko, ponieważ miał on jeszcze przytwierdzoną do ciała pępowinę.
Przez prawie cztery lata próbowano rozwikłać zagadkę pozostawienia malucha i poznać jego tożsamość. Udało się to dopiero niedawno, dzięki zaawansowanym badaniom DNA.
Matką, która urodziła i chwilę później porzuciła swoje dziecko, okazała się 40-letnia mieszkanka hrabstwa Forsyth - Karima Jiwani. Jak podało biuro miejscowego szeryfa policji, po czterech latach, kiedy prawda wyszła na jaw, postawiono jej zarzuty usiłowania popełnienia morderstwa. Ojciec dziecka również został zidentyfikowany.
Szeryf Freeman z hrabstwa Forsyth, który nadzorował sprawę, jak podaje portal mirror.co.uk zauważył, że dowody zebrane podczas śledztwa wskazują, że Jiwani działała sam, porzucając dziecko na pewną śmierć.
Ze względu na toczące się postępowanie, motywy i szczegóły wypowiedzi Jiwani dla śledczych nie mogły zostać ujawnione. W niedługim czasie stanie ona przed sądem i odpowie za usiłowanie zabójstwa dziecka.