Katechetka prowadziła zawziętą dyskusję z uczniami. Temat? Jej własna ciąża. "Dużo się modlili"

Lekcje religii w szkole to źródło wielu absurdów i ostrej wymiany zdań na różne tematy. Przekonali się o tym ci licealiści, którzy zawzięcie dyskutowali z katechetką o.ciąży. Jej własnej ciąży. To zdarzenie sprawiło, że uczniowie do końca zniechęcili się do tego przedmiotu i trudno im się dziwić.

Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Lewica przeciw religii w szkołach. Scheuring-Wielgus: Powinna być wyprowadzona ze szkół

Religii mogą nauczać księża, siostry zakonne bądź osoby świeckie, które mają odpowiednie kwalifikacje. Niestety mimo wszystko, wiedza przekazywana na tych zajęciach coraz częściej jest nie tylko nudna dla młodzieży, ale i błędna. Wielokrotnie się zdarzało, że katecheci uczą, że pozornie zwykłe rzeczy są źródłem grzechu, a prym wiodą między innymi in vitro czy aborcja. Przekonali się o tym licealiści, którzy właśnie o sztucznym zapłodnieniu dyskutowali z katechetką na lekcji. O tym, jak to wyglądało, opisała jakiś czas temu w krótkim poście jedna z użytkowniczek Twittera.

Uczniowie dyskutowali z katechetką. Tematem była jej własna ciąża

Jak pisze w swoim poście sprzed wielu miesięcy użytkowniczka o nicku Mithriel Shiranui (@Mithriel_9604), na jednej z lekcji religii w liceum rozgorzała dyskusja między uczniami a katechetką. Chodziło o in vitro i leczenie niepłodności, co katechetka potępiała, za to bardzo chwaliła bycie cierpliwym i szczerą modlitwę: "bo ona z mężem przez wiele lat nie mogli zajść w ciążę, ale bardzo dużo się modlili i w końcu im się udało". To z kolei nie przypadło do gustu młodzieży, która popierała nowoczesną medycynę i naukowe podejście do starania się o dzieci. W efekcie licealiści przestali w ogóle dyskutować z katechetką, co zapewne odbiło się też na zaangażowaniu na zajęciach.

Katechetka nie uznawała in vitro. To nie jedyny taki absurd z lekcji religii

Katechetka uważająca, że modlitwa i cierpliwość są lepsze od naukowych metod leczenia niepłodności to nie jedyna absurdalna sytuacji z lekcji religii. Jakiś czas temu pisaliśmy o katechetce, która zerwała uczennicy z plecaka naszywkę z tęczą. Inna kazała dziewczynce wyrzucić długopisy ozdobione gwiazdkami, bo są to znaki szatana. Kolejna krytykowała na lekcji małżeństwo jednej ze swoich byłych uczennic. Piekielni bywają też księża - jeden kilkulatkom kazał bawić się w ukrzyżowanie Jezusa, jednocześnie śpiewając pieśń wielkopostną, drugi złorzeczył osobom ze środowiska LGBTQ, a jeszcze inny kazał jednej ze swoich uczennic przynieść na następną lekcję ciasto, bo "inaczej żaden facet jej nie zechce". Nic dziwnego, że coraz więcej dzieci i młodzieży rezygnuje z uczestnictwa w lekcjach religii i przestaje całkowicie uczestniczyć w życiu kościoła.

Więcej o: