Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Wizyta w konfesjonale to dla dzieci często stresujące przeżycie. Muszą obcemu człowiekowi, przed którym zwykle czują duży respekt, opowiedzieć o rzeczach, których się wstydzą, których żałują, nie do końca rozumiejąc, po co to robią. A jeśli po tym wszystkim nie dostaną rozgrzeszenia, zapamiętają ten moment prawdopodobnie do końca życia.
Na koncie "Tygodnika Powszechnego" na Twitterze pojawił się post dotyczący spowiedzi: "Spowiedź potrzebuje reformy. W wielu krajach sakrament ten praktycznie zanikł, a wielu wierzących ma z nim spore problemy". Odpowiedziała na niego jedna z użytkowniczek, która postanowiła podzielić się swoim przykrym doświadczeniem z konfesjonału. Internautka wyznała: "Nie spowiadam się, odkąd kiedy miałam 12 lat, ksiądz nie dał mi rozgrzeszenia, bo nie chodziłam na rekolekcje. A na marginesie - nie chodziłam, bo byłam z innej parafii, ale jak ksiądz zapytał, to z nerwów zaniemówiłam".
Jak widać, zaszło tu zwykłe nieporozumienie, a przestraszone dziecko nie potrafiło tego duchownemu tego wyjaśnić. W takich sytuacjach warto delikatnie interweniować, bo w ten sposób unikniemy niepotrzebnego, niezawinionego poczucia winy u dziecka.
Wiele osób dorosłych z pewnością przyzna, że ma z dzieciństwa niemiłe wspomnienia związane ze spowiedzią. Wszystko przez to, że są zmuszeni obcej osobie wyznać rzeczy, z powodu których mają poczucie winy. Nie wszystkie dzieci rozumieją, czym jest spowiedź i jakie konsekwencje ze sobą niesie. Jeśli więc zamierzamy wysłać kilkulatka do konfesjonału, warto najpierw z nim porozmawiać, wszystko na spokojnie wyjaśnić, odpowiedzieć na pytania, rozwiać wątpliwości. Po odbytej spowiedzi też warto z pociechą porozmawiać, wypytać o doświadczenia, spostrzeżenia etc. To, jak przebiegnie spowiedź, w dużej mierze zależy też od księdza, lepiej więc zorientować się, który ma najlepsze podejście do dzieci. Jeśli w tym celu trzeba by się wybrać do innego kościoła - warto to zrobić, żeby oszczędzić malcowi stresu.