Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.
Ośmioletni Kamil zmarł po kilkutygodniowej walce o życie. Był poważnie poparzony i miał też nieleczone złamania, co doprowadziło do zakażenia organizmu i ciężkiej choroby oparzeniowej. Lekarze przyznają, że chłopiec był wycieńczony, co ostatecznie zadecydowało o tragicznym losie. Jednak w żałobie nie można zapominać, że miał też rodzeństwo. Co z nimi? Co więcej, starsza siostra zmarłego zabrała głos w sprawie jego śmierci.
Tragicznie zmarły Kamilek mieszkał w domu matki i ojczyma z piątką rodzeństwa. Najstarsze z nich ma 11 lat, a najmłodsze jest niemowlęciem, urodzonym w zeszłym roku. Dwoje z nich to biologiczne dzieci ojczyma chłopca, a pozostała czwórka (w tym siedmioletni Fabian) ma dwóch innych ojców. Wszystkie dzieci trafiły już do placówek opiekuńczych. Zgodnie z wyrokiem częstochowskiego sądu młodsze zostaną umieszczone w pieczy zastępczej, a starsze trafią do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Jak podaje portal Wprost.pl, Kamilek ma też starszą, przyrodnią siostrę Magdalenę Mazurek, którą poznał na początku tego roku. Spotykała się z braćmi rzadko, bo matka chłopców robiła problemy i usiłowała uniemożliwić im kontakty. Dziewczyna sama wychowywała się w domu dziecka i bardzo przeżywa śmierć Kamilka. Napisała w mediach społecznościowych post, w którym złożyła mu hołd.
Magdalena Mazurek jest starszą, przyrodnią siostrą tragicznie zmarłego Kamilka i wciąż żyjącego Fabiana. W mediach społecznościowych opublikowała wpis ku pamięci brata. "Drogi Kamilu braciszku, wiem, że już odszedłeś z aniołkami do nieba. Będzie bardzo mi cię brakować, dopiero co cię poznałam i pokochałam. Żałuję tego, co przeszedłeś i teraz będziesz już miał spokój w niebie. Wiem, że będziesz spoglądał na nas z nieba swoimi pięknymi oczkami i obiecuję, że ja każdego dnia będę patrzeć w niebo i wysyłać ci swój uśmiech, bo wiem, że nie chciałbyś, byśmy byli smutni" - czytamy na łamach Radia ZET. Dziewczyna dodała też, że "każdy z nas musi przejść przez żałobę". Zdaje sobie sprawę z możliwego hejtu, ale zwraca też wszystkim uwagę, że "to nie czas na kłótnie", lecz refleksji i zadumy po tragicznej śmierci ośmioletniego Kamilka.