Jedna z uczennic w mediach społecznościowych włączyła się do dyskusji odnośnie lekcji religii w szkołach i ich przeprowadzania przez nauczycieli, ale przede wszystkim stosunku katechetów – do uczniów. Otóż jako nastolatka, jeszcze w gimnazjum, miała styczność z nauczycielką, która nie tylko obrażała innych, ale stosowała bardzo kontrowersyjne praktyki. Co było dalej? Dyscyplinarne zwolnienie, bo cała sprawa otarła się o dyrektora placówki.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Na jednej z lekcji religii doszło do bulwersującego zdarzenia. Punktem zapalnym okazała się być kolorowa naszywka, którą miała jedna z uczennic, przyczepioną do plecaka. Katechetka nakazała dziewczynie, aby ta oderwała i wyrzuciła ją, jednak ta nie posłuchała kobiety. Co się stało dalej? Nauczycielka religii wyrzuciła plecak uczennicy przez okno.
Moja katechetka, jak byłam bodajże w drugiej klasie gimnazjum, podeszła do mnie ze wzrokiem jakby chciała mnie zabić i rozczłonkować, i kazała mi zdjąć, zerwać z plecaka naszywkę tęczę. Nie zrobiłam tego, więc wyrwała mi plecak i wywaliła przez okno. Tak, katechetka
- napisała dziewczyna.
Czy nauczycielka miała prawo tak postąpić? Cała sprawa miała swój finał u dyrekcji, ponieważ zszokowana dziewczyna, która straciła swój plecak, wdała się w słowną dyskusję z katechetką.
"Jest to pani w stanie powiedzieć gejowi czy lesbijce prosto w oczy?" - zapytała oburzona uczennica, której słowa katechetki mocno dotknęły. Dziewczyna, opisując całe zajście, dodała, iż reakcja nauczycielki od religii, która jest też siostrą zakonną, była dość nieoczywista, bo ta chciała "odprawiać egzorcyzmy" i zainterweniowała u dyrektora szkoły. Jaki był finał tej historii? Dyscyplinarne zwolnienie katechetki, bo dyrektor placówki, po wysłuchaniu wszystkich stron, przyznał rację uczennicy.
Powiedział, że siostra nie ma prawa obrażać i wytykać mnie palcami. Okazało się, że to nie pierwsza taka sytuacja w szkole. Dostała dyscyplinarkę i nie może uczyć
- kończy swoją wypowiedź internautka.