Wiele ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
W poniedziałek zmarł Kamilek z Częstochowy, który od 29 marca został bestialsko pobity oraz oblany wrzątkiem przez swojego ojczyma. Chłopczyk przeżywał straszne męczarnie, ponieważ przez pierwsze dni nikt nie wezwał do niego pogotowia. Dziecko trafiło do szpitala dopiero 3 kwietnia. Od tego dnia rozpoczęła się walka o jego życie. Kamilek został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Okazało się, że oprócz poparzeń miał stare złamania nogi, obu rąk, ślady po przypalaniu papierosem oraz krwiak na głowie. Trudno sobie wyobrazić, jakie piekło na ziemi zgotowali mu dorośli, którzy powinni otaczać go opieką i miłością...
Chłopca miał maltretować 27-letni ojczym Dawid B. Z kolei matka (35-letnia Magdalena B.), ciotka (45-letnia Aneta J.) i wujek (Wojciech J.) mieli nie reagować na krzywdę dziecka. Wszyscy usłyszeli już zarzuty.
Chłopiec trafił do szpitala, dzięki biologicznemu ojcu, który znalazł go 3 kwietnia w mieszkaniu swojej byłej żony i wezwał pogotowie. Przez kilkadziesiąt dni trwała zacięta walka o życie chłopca. Niestety lekarzom, mimo starań nie udało się go uratować:
Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi. Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny
- podało w poniedziałkowy poranek Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka. O pogarszającym się stanie chłopca informowano już kilka dni wcześniej.
Ta straszna wiadomość poruszyła wielu internautów, którzy przyznają, że cały czas wierzyli, że ta historia będzie miała pozytywne zakończenie.
Dziś serce mi pękło
- komentuje jedna z osób i podobnych wpisów jest dzisiaj w mediach społecznościowych całe mnóstwo. "Wierzyłam i miałam ogromną nadzieję, że Kamilek wróci do zdrowia", "Takie małe ciałko i tyle cierpienia, oby oprawców spotkało wszystko, co najgorsze..." - piszą inni. Wielu przyznaje, że od rana nie może opanować łez, myśląc o tym, co przeszło to bezbronne dziecko, przed którym było całe życie.
Ludzie w komentarzach na Facebooku często piszą, że winnych tej śmierci jest wielu i wszyscy powinni ponieść zasłużoną karę:
Wszyscy, którzy przyczynili się do śmierci tego biednego dziecka, powinni ponieść karę śmierci. Zawiodła najbliższa rodzina, szkoła, MOPS, wszyscy byli ślepi na cierpienie tego dziecka.
- pisze jeden z internautów. I trudno się z nim nie zgodzić. Przecież niemożliwe jest, by nikt nie zauważył cierpienia 8-letniego dziecka. Ale najprościej jest odwrócić głowę i udawać, że się tego nie widzi, "bo to nie moja sprawa", "nie będę się mieszać" - takie zdania często padają z ust rodziny czy sąsiadów osób, które zostały skrzywdzone. Śmierć Kamila jest straszliwym zdarzeniem i gdyby ktoś jednak uznał, że jest to też jego sprawa, to tej tragedii udałoby się uniknąć.
Teraz powinniśmy wszyscy zadać sobie pytanie - co mogę zrobić, żeby takich „Kamilków" było jak najmniej. Kobiety nie bójcie się odejść od oprawcy - szukajcie pomocy. Jest tak wielu ludzi, którzy chcą Wam pomóc. To Wy jesteście matkami i chronicie swoje dzieci. Śmierć Kamilka porusza serce człowieka do głębi. To maleńkie dziecko nie zasłużyło na taki los, ale może dzięki niemu choć jedno dziecko będzie uratowane, może poruszy, albo przestraszy to czyjeś sumienie, serce. Każdy z nas może coś zrobić. Nie bądźmy obojętni na cierpienie innych, bo milczenie i bycie obojętnym czyni nas również oprawcami
- apeluje jedna z internautek. I pozostaje wierzyć, że ludzie zaczną się do niego stosować. Pamiętajmy, że do tragicznych zdarzeń może dochodzić tuż obok nas. Nie wolno pozostawiać na nie obojętnymi, bo jak widać, może to się skończyć tragicznie...