Rodzice przejęci maturą bardziej od dzieci. "Ja biorę stoperan, córka mierzy kiecki"

Niektórzy żyją przedłużoną majówką, inni stresują się maturami. W przypadku tych drugich często więcej stresu mają rodzice, niż ich pociechy.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl

Nadszedł maj, a to oznacza, że rozpoczęły się matury. W czwartkowy poranek w ławkach zasiadło kilka tysięcy młodych osób, by zmierzyć się z egzaminem dojrzałości.

W sieci wrzało na ten temat od kilku dni. Część młodych osób szukała w mediach społecznościowych i na forach jakichkolwiek materiałów, które mogłyby jeszcze powtórzyć przed maturą, by osiągnąć jak najlepszy wynik. Niektórzy wręcz przeciwnie, podchodzili do wszystkiego na luzie i otwarcie przyznawali, że niespecjalnie zależy im i na egzaminie, i na wyniku (zobacz więcej: Maturą nie zarobię pieniędzy. Zdaję ją, bo matka mi każe).

Zobacz wideo Czy sztuczna inteligencja jest w stanie poradzić sobie z maturą?

Bardzo często zapomina się jednak o rodzicach, którzy przeżywają wszystko, co związane z ich dziećmi, a szczególnie maturę, która ich zdaniem może zaważyć na przyszłości.

Od rana nie mogę sobie znaleźć miejsca, w nocy też nie spałam, tak się martwię. Denerwuję się, biorę stoperan a córka się martwi jaką spódniczkę włożyć na maturę. Co dzisiaj z tą młodzieżą? Mam wrażenie, że moje dziecko nie zdaje sobie sprawy z powagi dzisiejszego egzaminu

- żali się nasza czytelniczka, mama tegorocznej maturzystki. Kobieta nie rozumie, dlaczego współczesna młodzież podchodzi do sprawy z taką nonszalancją.

Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl

Jak zwracam uwagę córce, że powinna bardziej się maturą przejmować, to mówi mi "wyluzuj mama, będzie dobrze". I wydaje mi się, że jej koleżanki i koledzy myślą podobnie. Jak pytam, na jakie studia pójdzie, to ciągle nie wie. A kiedy będzie wiedziała? Przecież papiery zaraz trzeba składać. Podejrzewam, że wcale się nie wybiera, ale nie ma jeszcze odwagi mi powiedzieć. Ręce opadają, co teraz ta młodzież wyprawia ze swoim życiem.

- czytamy w liście przesłanym do redakcji. Kobieta przyznaje, że podobne "problemy" ma wielu innych rodziców maturzystów, którzy przeżywają egzaminy i nie rozumieją, dlaczego ich pociechy się niespecjalnie nimi przejmują.

Córka mi mówiła, że jej koleżanki mama pod szkołę chciała przyjechać i czekać na nią w czasie egzaminów. I moim zdaniem to dobry pomysł, sama bym tak zrobiła, gdybym mogła. I co na to moje dziecko? Że absolutnie, bo to lipa, a ona po maturze chce iść na miasto!

- pisze wzburzona kobieta. Z jednej strony zrozumiałe jest, że się martwi. Z drugiej, może córka ma rację, że się nie nakręca? Szczególnie że dzień czy dwa przed maturą i tak nie przyswoi całego materiału, a dodatkowy stres może jej tylko zaszkodzić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.