Miała 14 lat i została mamą trojaczków. Mieszkała u kuzyna. Przed opieką społeczną uratowała ją pielęgniarka

Była zupełnie sama. Miała 14 lat, urodziła właśnie trójkę dzieci o kilka miesięcy za wcześnie, a z rodziną nie miała dobrych relacji. Warunki, w których mieszkała nie nadawały się dla dzieci. A pracownik socjalny poinformował pielęgniarkę, że cała czwórki trafi do opieki zastępczej. To miał być koniec.

Przedwczesny poród zawsze wiążę się z wielkimi emocjami, strachem i stresem. Dzieci zabrane od mamy, dużo pytań bez odpowiedzi. Przeciągające się czekanie. Stałe monitorowanie czynności życiowych maluszków i walka o każdy dzień. Niejedną dorosłą kobietę taka sytuacja potrafi przerosnąć. A co dopiero, gdy trafia się młodej, nastoletniej dziewczynie. Bez wsparcia rodziny czy kogokolwiek bliskiego. Shariya Small, była wtedy w ósmej klasie i właśnie przedwcześnie urodziła trojaczki. Każde maleństwo ważyło mniej niż ósmoklasistkę, która właśnie urodziła przedwcześnie urodzone trojaczki, dwie dziewczynki i chłopca. Każde dziecko ważyło około kilograma.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Miała 14 lat, właśnie została matką i była zupełnie sama

W 2020 roku. w sierpniu, ta trójka dzieci przyszła na świat - Serenitee, Samari i Sarayah. Shariya odwiedzała je w szpitalu. Nie miała nikogo, kto mógłby w tak trudnym i traumatycznym czasie ją wesprzeć. Unikała wszelkich rozmów z personelem szpitala, ponieważ bardzo bała się osądzania i krytycznych komentarzy. Nie miała pojęcia, że od kilku dni obserwowała ją jedna z pielęgniarek. Podczas jednej z wizyt podeszła do młodej dziewczyny i po prostu zapytała jak się trzyma, zaproponowała jej także coś do jedzenia. Small nie ufała kobiecie, wciąż bała się, była cicha i nieśmiała. Zmieniło się to jednak, gdy pewnego dnia pielęgniarka postanowiła zwierzyć się jej ze swojej, podobnej historii, tylko że jej syn, urodzony również bardzo młodo, trafił do adopcji. Od tamtej rozmowy coś pękło w nastolatce. Lubiła przebywać w towarzystwie Mullen. Ich relacja stawała się coraz ważniejsza dla dziewczyny. Przyszedł jednak czas, gdy trojaczki były na tyle silne, a ich stan zdrowia stabilny, że zadecydowano o ich wypuszczeniu do domu. Kobiety wymieniły się wówczas numerami telefonów.

Miała 14 lat, gdy została mamą trojaczków. Jej życie odmieniła pielęgniarkaMiała 14 lat, gdy została mamą trojaczków. Jej życie odmieniła pielęgniarka screen washingtonpost.com

Los nastolatki i jej trójki dzieci był w rękach obcej pielęgniarki

Small wróciła do krewnego. Tam mieszkała w jednym pokoju z trójką dzieci. Spała na kanapie. Warunki nie były najlepsze, ale przynajmniej miała dach nad głową. Kontakt między kobietami jednak się nie urwał. Nastolatka desperacko potrzebowała wsparcia. Dzwoniła do kobiety nawet po kilka razy dziennie. Płakała do słuchawki. To zaniepokoiło Mullen. Gdy odwiedziła dziewczynę przeraziła się nie tylko warunkami, ale również stanem zdrowia chłopca. Nie było z nim najlepiej. Trzeba go było hospitalizować. Small poprosiła kobietę, by zajęła się w tym czasie dwójką pozostałych dzieci. Choć sama mieszkała z trójką synów, zgodziła się bez wahania. To jednak nie koniec. Po kilku dniach pielęgniarka dostała telefon od pracownika socjalnego, który poinformował, że dziewczyna wraz dziećmi trafią do systemu opieki zastępczej, chyba że kobieta zechce ich przygarnąć do siebie.

Zobacz wideo Lili Antoniak zdradza, za czym tęskni z czasów, kiedy nie była jeszcze mamą. Zaskakująca odpowiedź

Mullen nie zastanawiała się nawet przez sekundę. Choć bliscy twierdzili, że zwariowała, ona wiedziała, że decyzja którą podjęła jest słuszna. 9 kwietnia 2021 roku Small oraz trójka jej dzieci wprowadzili się do Mullen. Niecały rok później na rozprawie Small została formalnie adoptowana przez kobietę. A trójka dzieci, tym samym, stała się jej wnukami. Początkowo społeczeństwo nie szczędziło im krytycznych komentarzy, z czasem na szczęście się to zmieniło. Kobiety spotykają się ze słowami wsparcia i pomocą. Ułożyli sobie życie. Mullen kocha te dzieciaki całym sercem i nie wyobraża sobie, że mogło ich nie być w jej życiu. Według niej, wszystko w życiu dzieje się po coś. 

Źródło: washingtonpost.com

Więcej o:
Copyright © Agora SA