Dwa lata musiał czekać chłopiec, aby lekarze usunęli mu dodatkowego penisa. Malec przyszedł na świat z dodatkowym członkiem, jako efekt rzadkiej choroby, zwanej difalią. To zaburzenie rozwojowe, którego przyczyn nie są znane, jednak dotyka ona średnio jednego na sześć milionów chłopców. Tym razem jednak chirurdzy zdecydowali się na usunięcie większego członka. Dlaczego? Otóż okazało się, że nie działał on prawidłowo.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Po ponad dwóch latach od urodzenia, lekarze z Sao Paulo zdecydowali się na przeprowadzenie operacji usuwającej dodatkowego penisa. Maluch urodził się z dodatkowym członkiem, który jest efektem bardzo rzadkiego schorzenia, zwanego difalią. Wada ta powstała jeszcze w czasie życia płodowego, czego następstwem było posiadanie dwóch penisów. Jednak schorzenie może również powodować kłopoty z prawidłowym oddawaniem moczu. U osób, które dotknęło to schorzenie, mogą pojawić się również nieprawidłowości w budowie czy funkcjonowaniu nerek, wnętrostwa, ubytku przegrody międzyprzedsionkowej czy przepukliny pachwinowej.
Jednak czemu lekarze zwlekali tak długo z operacją? Tego typu zabiegi wykonuje się zwykle zaraz po narodzinach dziecka. Jednak te powody nie zostały ujawnione, ale jak donosi brytyjski dziennik "Daily Mail", początkowo planowano usunąć mniejszy narząd. Chwilę przed operacją, zmieniono decyzję.
Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że większy narząd nie działał prawidłowo, jego cewka moczowa była zbyt wąska, by mógł bezproblemowo przechodzić przez nią mocz, toteż podjęto decyzję o usunięciu większego penisa, a pozostawieniu tego mniejszego
- czytamy na łamach portalu dailymail.co.uk.