Pijana kobieta leżała na peronie. Na wszystko patrzył zapłakany sześciolatek. "Mama nie żyje"

Do bardzo niebezpiecznej sytuacji doszło w niedzielny wieczór, kiedy pracownicy Służby Ochrony Kolei zobaczyli leżącą na peronie kobietę i stojące obok niej, zapłakane dziecko. Przerażony chłopiec krzyczał, że jego mama nie żyje. Na szczęście, leżąca kobieta nie była martwa, jednak pijana. Na miejsce został wezwany patrol policji, który zabrał nietrzeźwą kobietę i 6-letniego chłopca. O losie malucha zdecyduje sąd rodzinny.

Pracownicy SOK w niedzielny wieczór na jednym z peronów stacji kolejowej Łódź Fabryczna, zobaczyli leżącą kobietę i zapłakane dziecko. Bezradny i przerażony chłopiec wzywał pomocy, krzycząc, że jego mama nie żyje. Funkcjonariusze od razu pospieszyli z pomocą, jednak jak się okazało, kobieta leżała na peronie, bo była pijana. Teraz stanie przed sądem.

Zobacz wideo "Młode kobiety nie chcą rodzić dzieci w Polsce"

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Pijana kobieta i zapłakany chłopiec, który wzywał pomocy

W niedzielny wieczór, na jednym z peronów stacji kolejowej Łódź Fabryczna, pracownicy SOK, zauważyli leżącą kobietę i zapłakanego chłopca, który stał obok i przerażony wzywał pomocy. Nie wiedział, co się stało, myślał, że jego mama upadła i nie żyje, bo kiedy mundurowi pospieszyli z pomocą, taką odpowiedź od niego dostali. Na szczęście kobiecie nie stało się nic poważnego. Kobieta nie była martwa, a pijana. Teraz odpowie za swój stan.

Matka chłopca była do tego stopnia pijana, że nie potrafiła utrzymać się na nogach i przewróciła się na peronie. Szczęśliwie kobiecie podczas upadku nic się nie stało. Funkcjonariusze SOK zaopiekowali się dzieckiem pijanej kobiety, a następnie ze względu na to, że 34-letnia matka nie mogła dalej sprawować opieki nad swoim 6-letnim synem, wezwali na miejsce patrol policji

- czytamy w komunikacie Komendy Głównej Straży Ochrony Kolei.

Co było dalej? Pijana kobieta, matka sześciolatka, została przekazana w ręce policji z Komisariatu III Policji w Łodzi. To oni teraz prowadzą czynności w sprawie. Zapłakany i wystraszony chłopiec również trafił pod opiekę funkcjonariuszy. Jest bezpieczny. 

Po wytrzeźwieniu 34-letnia mieszkanka Łodzi odpowie za narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Zapewne o dalszym losie kobiety i jej syna zadecyduje teraz sąd

- podaje KGSOK.

Więcej o: