Pracownicy SOK w niedzielny wieczór na jednym z peronów stacji kolejowej Łódź Fabryczna, zobaczyli leżącą kobietę i zapłakane dziecko. Bezradny i przerażony chłopiec wzywał pomocy, krzycząc, że jego mama nie żyje. Funkcjonariusze od razu pospieszyli z pomocą, jednak jak się okazało, kobieta leżała na peronie, bo była pijana. Teraz stanie przed sądem.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W niedzielny wieczór, na jednym z peronów stacji kolejowej Łódź Fabryczna, pracownicy SOK, zauważyli leżącą kobietę i zapłakanego chłopca, który stał obok i przerażony wzywał pomocy. Nie wiedział, co się stało, myślał, że jego mama upadła i nie żyje, bo kiedy mundurowi pospieszyli z pomocą, taką odpowiedź od niego dostali. Na szczęście kobiecie nie stało się nic poważnego. Kobieta nie była martwa, a pijana. Teraz odpowie za swój stan.
Matka chłopca była do tego stopnia pijana, że nie potrafiła utrzymać się na nogach i przewróciła się na peronie. Szczęśliwie kobiecie podczas upadku nic się nie stało. Funkcjonariusze SOK zaopiekowali się dzieckiem pijanej kobiety, a następnie ze względu na to, że 34-letnia matka nie mogła dalej sprawować opieki nad swoim 6-letnim synem, wezwali na miejsce patrol policji
- czytamy w komunikacie Komendy Głównej Straży Ochrony Kolei.
Co było dalej? Pijana kobieta, matka sześciolatka, została przekazana w ręce policji z Komisariatu III Policji w Łodzi. To oni teraz prowadzą czynności w sprawie. Zapłakany i wystraszony chłopiec również trafił pod opiekę funkcjonariuszy. Jest bezpieczny.
Po wytrzeźwieniu 34-letnia mieszkanka Łodzi odpowie za narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Zapewne o dalszym losie kobiety i jej syna zadecyduje teraz sąd
- podaje KGSOK.