Poród trwał w najlepsze. Dla tej mamy ważniejsze były obowiązki: przecież szybkie porody się nie zdarzają

Nawet, gdy w nocy pojawiły się bolesne skurcze, myśl o porodzie odsuwała na bok. Pomimo posiadania już 8 dzieci, nie do końca zdawała sobie sprawę z przebiegu porodu naturalnego. Do terminu były jeszcze dwa tygodnie. Postanowiła oddać się codziennym obowiązkom, a skurcze wyciszać.
Zobacz wideo Czy można coś zjeść podczas porodu? Jakie napoje pić?

Mamy często ponad siebie stawiają innych członków rodziny. Stają na wysokości zadania, by zrobić przy dzieciach wszystko co niezbędne. Pilnują, by w domu były wykonane wszystkie niezbędne czynności. Bliscy często mogą na nie liczyć. Swoje potrzeby odrzucają na bok, z myślą, że w końcu kiedyś przyjdzie na nie czas. To niestety wciąż dotyczy sporej liczby kobiet. Nie odpuszczają. Nawet ciąża nie jest dla nich wystarczającym powodem, by odpuścić. 

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Kobieta nie dopuszczała do siebie myśli, że poród może się rozpocząć przed terminem

Karla, teraz już mama 9 dzieci, nie przypuszczała, że jej ostatni poród będzie przebiegał inaczej, niż ona to sobie zaplanowała. Termin porodu był wyznaczony na 27 marca. Jednak dwa tygodnie wcześnie, tuż po 10. urodzinach jednej z córek, zaczęły pojawiać się skurcze. Nie poświęciła im zbyt wiele czasu, ponieważ następnego dnia dwie córki musiały stawić się do szpitala na zabieg wycięcia migdałków. Noc nie była dla kobiety przyjemna. Budził ją ból, jednak po skorzystaniu z łazienki, przespacerowaniu się i wypiciu wody, położyła się ponownie spać. Rankiem zawiozła dzieci do szkoły, a córki do szpitala. Czekała tam na nie, aż do zakończenia zabiegu. Wtedy też znowu poczuła skurcze. Bolały jeszcze bardziej i pojawiały się już co 20 minut. To wtedy przyszło jej do głowy, że chyba jednak urodzi przed terminem.

 
 

Rodzeństwo wybrało imię dla najmłodszego brata

Kobieta towarzyszyła swoim córkom, aż do momentu, gdy lekarz pozwolił im wrócić do domu. Było to kilka godzin po zabiegu. Choć Karla miała już wtedy skurcze co 10 minut, a ból nieustannie jej towarzyszył, spakowała córki do samochodu. Po drodze, by ulżyć im w cierpieniu pojechała po zimne napoje. Zadzwoniła również do męża i poinformowała go, że prawdopodobnie rozpoczął się poród. Jechała już bardzo powoli, starając się oddechem zapanować nad bólem i skurczami. Zanim jednak udała się do szpitala, wróciła do domu, upewniła się że wszystkie dzieci są pod opieką jej mamy. Tatę natomiast poprosiła o zawiezienie do szpitala. Było to około godziny 12. Po przyjeździe do szpitala wszystko trwało całkiem szybko. Synek przyszedł na świat siłami natury o godzinie 15.39. Rodzeństwo zdecydowało, że będzie się nazywał Beau Wagner Bradley, ważył 3770 gramów i miał 53 cm długości.

Więcej o:
Copyright © Agora SA