Babcia opiekowała się wnukami. Małe dzieci zmarły w dziwnych okolicznościach. "Zasnęła na kanapie"

Babcia miała zająć się wnukami pod nieobecność ich rodziców. Jednak każdy z oddanych pod opiekę seniorki maluchów zmarł w dziwnych okolicznościach. Wcześniej starsza kobieta "zasnęła na kanapie, a chłopca nie było". Rodzice maluchów nie wierzą jej i żądają sprawiedliwości za śmierć dzieci.

Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Oliwia Bieniuk: Przeżywałam śmierć mamy na oczach całej Polski

Od dawien dawna babcie i dziadkowie opiekowali się swoimi wnukami pod nieobecność ich rodziców. Ostatnio jednak zaczyna się to zmieniać, głównie za sprawą samych seniorów, którzy chcą na emeryturze odpocząć, a nie zajmować się czyimiś pociechami. Jednak w tym przypadku babcia sama chciała pomóc przy wnukach, co niestety skończyło się dla maluchów tragicznie. Rodzice zgłosili sprawę na policję.

Babcia opiekowała się wnukami. Każdy z maluchów zmarł w dziwnych okolicznościach

65-letnia Tracey Nix, była dyrektorka jednej z florydzkich szkół została oskarżona o doprowadzenie do śmierci dwojga swoich wnucząt - siedmiomiesięcznej Uriel i szesnastomiesięcznego Ezry. Maluchy zmarły w odstępie niecałego roku, będąc pod opieką babci. W 2021 roku trzy dni przed Bożym Narodzeniem seniorka miała zająć się małym Ezra, ale zasnęła mocno na kanapie. Gdy się obudziła, chłopczyka nigdzie nie było. Znalazł się w stawie za domem Tracey. Ezra zmarł mimo podjętej reanimacji. Niespełna rok później, w listopadzie 2022 roku historia się powtórzyła i pod opieką babci zmarła siedmiomiesięczna Uriel. Dziewczynka została zamknięta w samochodzie podczas 30-stopniowych upałów. W tym czasie 65-latka była u fryzjera, a potem wróciła do domu, gdzie zajmowała się swoim psem i przez dłuższy czas ćwiczyła grę. O wnuczce zamkniętej w samochodzie zapomniała. Dziecko zmarło z przegrzania. Wtedy rodzice maluchów nie wytrzymali i zgłosili sprawę na policję.

Dwoje wnuków zmarło tragicznie pod opieką babci. Rodzice żądają sprawiedliwości

Kaila i jej mąż Drew Shock zgłosili sprawę służbom i domagają się ukarania babci za niedopilnowanie maluchów. 65-latka została oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci wnuków. Grozi jej za to od 12 do 30 lat pozbawienia wolności. Jak powiedziała w jednym z wywiadów mama zmarłych dzieci:

Jeśli mam być obiektywna, to ona musi iść za to do więzienia. Jako córkę strasznie mnie to boli, ale jako matka muszę tego żądać. Muszę o nie zawalczyć.

Przesłuchanie 65-latki w sprawie miało się odbyć 28 marca 2023 roku, ale zostało przesunięte na 2 maja. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.