Matka odebrała sobie życie po porodzie. Doznała pęknięcia II stopnia. Nie trzymała moczu i nie mogła znieść bólu

Powikłania po traumatycznym porodzie stały się przyczyną śmierci jednej z kobiet. Jej zdruzgotana matka postanowiła zabrać głos w mediach i podzielić się historią swojej córki, która odebrała sobie życie we wrześniu ubiegłego roku. Osierociła 11-letnią dziewczynkę, jednak nie była w stanie już znieść bólu, który od czasu porodu był cały czas obecny w jej życiu.

Matka odebrała sobie życie z powodu komplikacji porodowych, jakich doznała w czasie porodu dziecka. Doszło wtedy do pęknięcia drugiego stopnia, czyli pęknięcia pochwy oraz krocza, które dochodzi do mięśni zwieracza odbytu, jednak nie uszkadzając ich. W większości przypadków rana szybko się goi, jednak 34-letnia Sara żyła z bólem, który bagatelizowali lekarze.

Zobacz wideo "Love Island". Wraca drama Daniela i Tay. "Zgłaszam sprawę na policję"

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Ból po porodzie był nie do wytrzymania. Kobieta odebrała sobie życie

Pęknięcie Drugiego stopnia w czasie porodu, przyczyną śmierci? Jedna z kobiet wskazuje, że ból, który towarzyszył jej córce po urodzeniu dziecka, bagatelizowany przez lekarzy, spowodował, że odebrała ona sobie życie. Pozostawiła na świecie swoją 11-letnią córkę.  

Była najlepszą matką dla swojej córeczki, to trwało 11 lat, ale nie mogła już tego znieść

- opowiada kobieta, która postanowiła przerwać milczenie po śmierci swojej córki.

Otóż 34-letnia Sara Baines odebrała sobie życie, bo przez ponad dekadę od porodu walczyła z ogromnym bólem spowodowanym pęknięciem jej krocza. Jak czytamy w artykule opublikowanym przez portal dailymail.co.uk Sara zmagała się z chronicznym bólem z powodu komplikacji wynikających z założenia jej specjalnej siatki chirurgicznej, która została wszczepiona po jej porodzie w 2011 roku.

Była wspaniałą mamą. To właśnie poród spowodował cały jej ból. Jednak Mischa była najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek jej się przytrafiła

- opowiada matka zmarłej kobiety, cytowana przez dailymail.co.uk.

Poród Sary i narodziny małej Michy nie były dla kobiety wspaniałymi chwilami. Doznała ona pęknięcia drugiego stopnia. Musiała przejść dwie operacje, z których żadna nie zakończyła się pełnym sukcesem. W wieku 24 lat Sara miała ogromne problemy z trzymaniem moczu i odczuwała ogromny dyskomfort.

Sara naprawdę walczyła. Czuła się zawstydzona i nie chciała wychodzić z domu na wypadek, gdyby potrzebowała toalety. Nie udzielała się towarzysko, nie chodziła nawet do sklepów. Miała różne wizyty w szpitalu. Została skierowana na fizjoterapię. Tymczasem jej stan się pogarszał. To było naprawdę trudne dla młodej dziewczyny, aby sobie z tym poradzić. Pomimo tego wszystkiego, była wspaniałą mamą. Nieważne jak bardzo była chora, zawsze stawiała Mischę na pierwszym miejscu

- dodaje kobieta.

W 2015 roku Sarze poradzono, aby zdecydowała się na kolejny zabieg, który miał polegać na założeniu specjalnej siatki.

Powiedziano nam, że siatka to "szybkie rozwiązanie". Wydawało się, że to odpowiedź na wszystkie jej problemy i była zachwycona. Sara przeszła operację, ale po niej, mimo że nietrzymanie moczu się poprawiło, miała straszne bóle brzucha

- zaznacza mama Sary, która nie może pogodzić się z jej śmiercią.

Jednak operacja, chociaż udana, nie pomogła młodej mamie w pozbyciu się dyskomfortu i bólu. Jej stan cały czas się pogarszał. Nie mogąc jeść ani spać, popadła w depresję i niepokój. Kilkakrotnie trafiała do szpitala z powodu bólu, ale choć lekarze próbowali różnych leków, nic nie przynosiło ulgi.

Jak wspomina matka zmarłej Sary, to właśnie w założonej siatce kobieta upatrywała tych wszystkich niedogodności i bóli. Chciała jej usunięcia. Lekarze obiecali jej wstępną konsultację na listopad 2022 roku, a do tego czasu przyjmowała ogromne dawki leków, aby móc funkcjonować i zajmować się dzieckiem. Jednak nie wytrzymała.

Policja stwierdziła, że Sara przedawkowała leki i próbowała się powiesić. Znaleziona w domu, została przetransportowana do szpitala, jednak lekarze nie byli w stanie jej uratować. Zmarła następnego dnia, mając zaledwie 34 lata. 

To mnie zniszczyło, straciłam ją. Czułam się tak niepotrzebnie. Musiałam wrócić do domu i powiedzieć Miszy, że jej mama po prostu nie mogła już dłużej znosić bólu

- dodaje babcia Mischy i mama Sary.

Potrzebujesz pomocy?

Jeśli przeżywasz trudności i myślisz o odebraniu sobie życia lub chcesz pomóc osobie zagrożonej samobójstwem, pamiętaj, że możesz skorzystać z bezpłatnych numerów pomocowych:

  • Centrum Wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym: 800-70-2222
  • Telefon zaufania dla Dzieci i Młodzieży: 116 111
  • Telefon wsparcia emocjonalnego dla dorosłych: 116 123

Pod tym linkiem [Życie warte jest rozmowy] znajdziesz więcej informacji, jak pomóc sobie lub innym, oraz kontakty do organizacji pomagających osobom w kryzysie i ich bliskim. Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.

Więcej o: