Jedna z mam podzieliła się w sieci swoją dość nietypową historią. Zapisała dziecko do żłobka i zdziwiła się, gdy pewnego razu nie mogła odebrać dziecka. Musiała poczekać na swoją córkę, aż ta skończy sprzątać. Kobieta złożyła skargę i dostała "słowne ostrzeżenie". Co było dalej?
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jedna z mam podzieliła się w sieci swoją nietypową historią ze żłobkiem w roli głównej. Całość opisała na forum, gdzie chce pozostać anonimowa. Co się stało? Otóż placówka, do której uczęszcza dziecko kobiety, nie chciała wydać dziewczynki. Matka musiała czekać, aż ta skończy sprzątać.
Po złożeniu skargi dostałam słowne ostrzeżenie od pracowników. Mogę córkę zabierać, kiedy chcę
- pisze rozżalona mama, której słowa cytuje portal kidspot.com.au.
Kobieta ma pewne wątpliwości, czy sprawa, w której złożyła skargę, jest na tyle poważna. Bo może jednak te dość dziwne metody wychowawcze, są ważne i polecane przez specjalistów. Najpierw sprzątniecie zabawek, a potem powrót do domu?
Moja dwuletnia córka chodzi do żłobka od kilku miesięcy. Wychowawczyni, Sasza, jest bardzo miła. To też ważne, aby dziecko sprzątało po sobie zabawki. Jednak, kiedy pojawiam się po dziecko, liczę, że będzie już gotowe, aby je zabrać
Okazuje się, że rodzice i opiekunowie w żłobku mieli pewien system. Przed przybyciem po dziecko, informowali pracowników, wtedy był czas, aby dziecko posprzątało swoje zabawki.
Ta strategia wydawała się działać... aż do dzisiaj. Spieszyłam się. Mieliśmy dużo do zrobienia tego popołudnia, a ja ciągle byłam w tyle, bo miałam problemy z samochodem. Kiedy przyjechałam, moja córka i kilkoro jej przyjaciół było w środku sprzątania wielkiego bałaganu. Powiedziałam córce, że musimy iść i żeby wzięła płaszcz. Wtedy wtrąciła się opiekunka, że córka musi najpierw posprzątać bałagan
Co było dalej? Matka dziecka, nie bacząc na sprzeciw opiekunki, zabrała dziecko i szybko wyszła z placówki. Następnie kobieta złożyła skargę do dyrektora placówki, bo nie podobało jej się zachowanie opiekunki. Potem otrzymała wiadomość, że tym, co zrobiła, podważył autorytet nauczycielki i pokazała tym samym dziecku, że można złamać ustalone wcześniej zasady, które powinny być przez wszystkich respektowane.
To "słowne ostrzeżenie", które kobieta otrzymała, jak powiedziała, uznała za "śmieszne".
Komentarze, które pojawiły się pod postem mamy, nie były jednoznaczne. Wielu internautów uważa, że zasady, które ustalił żłobek, powinny być przestrzegane przez wszystkich. Natomiast niektórzy uważają, że rodzic ma prawo do zabrania swojego dziecka – bez względu na to co właśnie robi.
Musisz znaleźć inny żłobek, jeśli nie przestrzegasz ustalonych zasad. Ty i twoja córka powinniście przestrzegać ich jak wszyscy inni
Nie możesz zabrać dziecka, bo te nie skończyło sprzątać? Co za kuriozalny powód