Do zdarzenia doszło w czwartek 16 marca w mieście Cuaiaba w Brazylii. Jak poinformował CNN, 34-letnią Barbarę Trindade Passos Casela obudziły koło północy silne skurcze. Na prośbę kobiety mąż zrobił jej ostatnie zdjęcie przed urodzeniem dziecka i powiadomił o sytuacji najbliższych oraz sąsiadkę.
Więcej artykułów o tematyce parentingowej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Przyszli rodzice nie przewidzieli jednak, że poród będzie przebiegał w ekspresowym tempie. Barbara była w 37. tygodniu ciąży, a dziecko planowo miało urodzić się pod koniec marca. Po zrobieniu zdjęć kobieta zaczęła odczuwać kolejne skurcze, najpierw łazience, a potem w salonie. Nie ustawały, tylko nasilały się jeszcze bardziej. Gdy kobieta doszła do drzwi wejściowych nastąpił kolejny skurcz. Ledwo udało jej się dojść do windy, a gdy była w środku zrozumiała, że nie zdoła dojechać do szpitala.
Po niespełna minucie od wejścia do windy kobieta urodziła dziecko, a cała akcja od pojawienia się pierwszego skurczu trwała około 2 godzin. Całą sytuację zarejestrowały kamery monitoringu. Na nagraniu opublikowanym na TV Centro América widać, jak Barbara wsiada do windy towarzystwie męża i drugiej kobiety, która najpewniej była jej sąsiadką. Pochyliła się, przyłożyła ręcznik do łona, a po chwili w lusterku w windzie ukazało się odbicie główki dziecka. Sekundę później kobieta urodziła córeczkę, którą owinęła w ręcznik i przytuliła do piersi.
Po porodzie kobieta pojechała do szpitala, gdzie lekarze zbadali ją, usunęli łożysko i przecięli pępowinę. Dziewczynka mierzyła 41 cm i ważyła 2,165 kg, a rodzice nazwali ją Joanna.