Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
"Co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie" to przysłowie, które idealnie można przypasować do środowiska szkolnego. Mówiąc uczniom te kilka słów, dajemy do zrozumienia, że w szkole rządzą nauczyciele, nie tylko z racji wieku, ale także doświadczenia. Nic dziwnego, że przysługuje im zdecydowanie więcej praw. Niestety, taką argumentacją bardzo ciężko zdobyć szacunek i doprowadzić do zamierzonego celu. Najczęściej wzbudza to poczucie niesprawiedliwości i frustrację. Uczniowie dążą do odwetu i buntują się, a cała sytuacja przynosi odwrotny efekt.
Pewna uczennica opublikowała na Twitterze wpis, w którym podzieliła się z innymi internautami śmiałą opinią dotyczącą tego, że nauczyciele mogą w szkole, więcej niż dzieci, które spędzają na lekcjach mnóstwo czasu. Nastolatka we wpisie poruszyła kwestię braku możliwości picia kawy czy niewygodne krzesła.
Dlaczego nauczyciele mogą pić kawę w szkole, nawet jeśli są w pracy maksymalnie 5 godzin? Do tego mają wygodne fotele, a uczniowie, którzy spędzają w placówkach po 8 godzin dziennie, nie mogą się napić niczego ciepłego i mieć wygodnych krzeseł?
- zapytała uczennica, którą wyraźnie denerwuje brak dodatkowych praw dla uczniów spędzających w szkołach po 8 godzin dziennie.
Pod wpisem pojawiło się wiele ciekawych opinii innych uczniów. Zdania były podzielone. Niektórzy uczniowie przyznali, że w ich placówkach dzieci mają wiele przywilejów, a inni gorzko zaznaczyli, że czują się jak w "średniowieczu".
My mamy automaty w szkole z ciepłą kawą, czekoladą i herbatą i możemy pić na lekcji normalnie.
Ja miałam w liceum poprzednim, ale nie mogliśmy przynosić na lekcje, tylko chyba u jednego nauczyciela.