Tata zdradził swoją metodę na udaną sesję zdjęciową. Banalna, a "działa jak marzenie"

Tata opublikował zdjęcia swojego dziecka z pierwszego dnia szkoły. Zdradził swoją metodę na udane zdjęcia dzieci. Okazuje się, że wielu rodziców i profesjonalnych fotografów korzysta z podobnych metod. Kluczem do sukcesu okazują się niestosowne słowa.

Nie tylko profesjonalni fotografowie lubią robić zdjęcia swoim dzieciom. Biorąc pod uwagę ilość kont parentingowych w mediach społecznościowych, jest wielu rodziców, którzy uwielbiają uwieczniać nie tylko niezwykłe i wyjątkowe, ale także codziennie chwile swoich dzieci. To doskonała pamiątka, problem jest jednak jeden - większość dzieci nie potrafi uśmiechnąć się na zawołanie, tak jak oczekują tego rodzice. Najprostszym rozwiązaniem jest robienie zdjęć nie pozowanych, ale niektórzy rodzice nie potrafią się bez tych obejść. Dlatego szukają wskazówek i podpowiedzi, by fotografowane dziecko czuło się naturalnie i uśmiechało bez przeszkód. 

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Od kilku lat stosują tę metodę na swoich dzieciach. Zawsze działa

Pewien tata, Adam Perry, już jakiś czas temu podzielił się swoją sztuczką na wywołanie uśmiechu u swojego dziecka. Na swoim koncie na Twiterze zamieścił dwa zdjęcia swojego syna, wykonane w odstępie krótkiej chwili. Na jednym zdjęciu chłopiec jest wyraźnie spięty, a jego uśmiech nie jest naturalny. Na drugim widać wyraźnie roześmianą dziecięcą twarz, bez wymuszania i spięcia. Jaki jest sekret?

Zobacz wideo Nauczyciel, który lubi wyzwania. Teraz sprawdzi się w roli mentora w programie "Nastolatki rządzą kasą"

OFERTY AVANTI24.PL: Sukienki w najmodniejszych kolorach na wiosnę: twarzowe i proste w stylizowaniu

Przed zrobieniem pierwszego zdjęcia tata poprosił syna o uśmiech, przed drugim, chwilę przed naciśnięciem spustu migawki wykrzyknął "kupa", to wyraźnie chłopca rozbawiło. Jak twierdzi Perry, już kilka lat temu odkryli z żoną, że gdy krzykną tuż przed zrobieniem zdjęcia coś śmiesznego i odrobinę niestosownego, dzieci zaczynają chichotać i śmiać się. Powstają wtedy urocze i wesołe zdjęcia, bez kłótni i dziwnych min.

"Kiedyś stosowałem tę technikę na moim dziecku!"

Pod opublikowany tweetem pojawiło się mnóstwo komentarzy od rodziców i profesjonalnych fotografów. Niektórzy opowiadali jaką walkę muszą stoczyć z dziećmi, by uzyskać idealne zdjęcie. Inni byli pod wrażeniem pomysłowości i sami twierdzili, że chętnie przetestują. A jeszcze inni potwierdzali skuteczność tej metody i dzielili się swoimi sprawdzonymi słowami, które u nich zawsze działają. 

Moja sztuczka z moją córką przez ostatnie 15 lat polegała na mówieniu „kupa i siusiu razem" i nadal na nią działa.
Kiedyś stosowałem tę technikę na moim dziecku! „Kosz na psie kupy" zawsze wywoływał śmiech, nawet podczas najbardziej nadąsanych dąsów.
Od kilku lat pytam moją córkę (teraz 14 lat), czy woli „bekać czy puszczać bąki" podczas robienia zdjęć pierwszego/ostatniego dnia szkoły. Działa jak marzenie.
Zawsze mówimy naszej córce, żeby powiedziała „kukurydza", a potem krzyczy „hot dog" i śmieje się z własnego żartu, co skutkuje dobrym efektem. Zobaczymy, jak pójdzie dzień zdjęć w przedszkolu.
Kiedy robię zdjęcia dzieciom, proszę, żeby ryczały jak lwy: oddychają głęboko, odrzucają głowy do tyłu, robią ogromny hałas, a potem chichoczą. Właśnie wtedy robię zdjęcie. Działa za każdym razem. 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.