"Syropkowi rodzice". Matka kaszel dziecka tłumaczyła "ślinką, która źle poleciała". I tak poszło do przedszkola

Na każdym zebraniu w przedszkolu mówi się o tym, aby nie przyprowadzać do placówek chorych dzieci. Niektórzy nie mogą jednak pozwolić sobie na zostanie w domu. "Syropkowi rodzicie" podają w szatni syrop na kaszel i z uśmiechem wpychają dziecko za próg przedszkolnej sali.

Każdy, kto ma dziecko w przedszkolu, wie, że wiąże się to z chorobami, częstymi chorobami. Jedni zostawiają swoje maluchy w domu, gdy tylko pojawi się niewielki katar, inni - prowadzą dzieci nawet z mokrym kaszlem.

Ostatnio, przebierając syna w przedszkolnej szatni, usłyszałam, jak inne dziecko kaszle. I był to mokry kaszel, który bez wątpienia świadczył o rozwiniętej już chorobie. Mamie malucha chyba zrobiło się nieco głupio, bo przecież na każdych drzwiach i tablicach informacyjnych widnieją wielkie napisy "NIE PRZYPROWADZAMY CHORYCH DZIECI". Jaka była reakcja kobiety? To, co powiedziała, wprawiło w osłupienie nie tylko mnie, ale i chyba kilku innych rodziców, którzy spojrzeli na nią niezbyt przyjaźnie.

Zobacz wideo Jakie obowiązki mają przedszkolaki w domu? "Umyć ręce, zrobić siku"
Ojej nie tak ślinka poleciała? Zaraz przejdzie

- powiedziała mama chorego dziecka.

I jak najszybciej zaprowadziła je do sali. A wychodziła z niej niczym błyskawica, prawdopodobnie obawiając się, że jak wychowawczyni usłyszy kaszel, to będzie kazała zabrać syna z placówki.

Takich sytuacji jest w przedszkolach wiele. Niedawno słyszałam też historię, jak mama stwierdziła, że jej dziecko kaszle, bo naśladuje koleżankę:

Ej ty! naśladowca! Naśladujesz Natalkę jak kaszle, haha nie rób tak!

- powiedziała, śmiejąc się kobieta.

Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Trzeba przyznać, że pomysł naprawdę oryginalny. Dzieci bez wątpienia mają szereg przeróżnych, niesamowitych wręcz umiejętności. Śmiem jednak twierdzić, że mokrego kaszlu raczej żadne naśladować nie umie. 

Dlaczego rodzice przyprowadzają chore dzieci do przedszkoli? 

Wielu rodziców nie chce albo nie może brać kolejnego zwolnienia z powodu choroby dziecka. Niektórzy nie mają nikogo do pomocy, kto zaopiekowałby się wówczas maluchem. Przyprowadzają więc dzieci do przedszkoli, licząc, że w ciągu dnia nie zadzwoni telefon z informacją, że trzeba je zabrać z placówki. 

Musiałam dociągnąć w pracy do końca tygodnia, nie chcieliśmy brać zwolnienia, był czwartek i zaczął się katar. Nie jestem z tego dumna, ale w samochodzie pod przedszkolem daliśmy córce sprej do nosa, aby przechodziła do placówki do końca tygodnia. Nic fajnego, ale wszyscy tak robią

- przyznaje się nam nasza czytelniczka. 

Inna z kolei tłumaczy, że zdarza się, że przedszkola przesadzają i każą zabierać dzieci nawet w przypadku niewielkiego kataru:

Moje dziecko miało kaszel, ale nie mogło nie pójść do przedszkola danego dnia. Samopoczucie miało dobre, wszystko było ok, tylko pokasływał. U nas w przedszkolu dzieci są odsyłane jak raz, dwa kaszlną. Przed wejściem do budynku, w samochodzie kazałam mężowi dać mu syrop przeciwkaszlowy.

To wszystko jest zrozumiałe, jednak warto pomyśleć o innych rodzicach, którzy przyprowadzili swoje dzieci zdrowe i które zaraziły się od chorobą od kolegi bądź koleżanki.  O ile katar nie jest większym problemem, to dziecko, które jest markotne, z gorączką i silnym kaszlem, z pewnością w placówce znaleźć się nie powinno. Poza tym przyprowadzenie chorego dziecka zapewne nie przyczyni się do jego cudownego odrodzenia, a wręcz przeciwnie - infekcja rozwinie się najpewniej na tyle, że z kilku dni leczenia w domu, zrobią się dwa tygodnie.

Trzeba jednak otwarcie się przyznać, ze chyba każdy miał podbramkową sytuację i przyprowadził dziecko do przedszkola, chociaż lepiej, żeby zostało w domu. Kto nie zna stresu przed wejściem związanego z tym, że zacznie kaszleć czy smarkać zaraz po przekroczeniu drzwi? Warto jednak unikać takich sytuacji, bo to, że jest to nieodpowiedzialne zachowanie, raczej nie budzi niczyich wątpliwości. Podsumowując: chore dziecko zawsze powinno zostawać w domu, dzięki temu szybciej wróci do zdrowia i nie zarazi innych. 

Więcej o: