Nauczycielka zarabia 6 tys. na rękę. Pracuje w trzech szkołach. "Nie narzekam"

- Pracuję w szkole. Zarabiam ponad 6000 na rękę. Mam 30 lat stażu. Jestem między uczniami 45 godzin tygodniowo przy tablicy, w trzech różnych szkołach, w tym również w soboty - pisze jedna z nauczycielek w komentarzu pod artykułem na portalu eDziecko.pl dotyczącym wynagrodzeń pedagogów.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Polska edukacja przechodzi potężny kryzys. Zdalne nauczanie w pandemii, liczne zmiany w Karcie Nauczyciela, kumulacja roczników w szkołach, brak wsparcia ze strony rządu, a także ogólna nagonka na nauczycieli to tylko nieliczne powody, dla których pedagodzy chcą odchodzić z zawodu. Do tego dochodzi wynagrodzenie pedagogów, które znacząco odbiega od średniej krajowej. 

Chociaż rząd obiecuje, że w ciągu kilku tygodni na konta polskich nauczycieli trafią dodatkowe pieniądze z wyrównaniem od 1 stycznia 2023 r., to nauczyciele wiedzą, że i tak nie będzie wystarczająco dobrze. Jedna z nauczycielek przyznaje, że rząd da zadowalającą podwyżkę tym, którzy na nich zagłosują, jednak nie od dziś wiadomo, że środowisko nauczycielskie nie idzie w parze z partią rządzącą. I tak historia zatacza koło. 

Zobacz wideo Jakie są największe problemy polskiego systemu edukacji?

Nauczycielka podjęła pracę w trzech szkołach. Ile musi ją to kosztować? "Podaję fakty"

Każdy, kto przeszedł proces edukacji, zgodzi się z tym, że nauczyciele są w nim kluczowym elementem. Choć środowisko nauczycielskie zmaga się z wieloma problemami, to są też tacy pedagodzy, którzy patrzą na swoją pracę optymistycznie. Nauczycielka, która skomentowała nasz ostatni artykuł o wynagrodzeniach nauczycieli, przyznaje, że aby godnie żyć, pracuje w trzech szkołach, dzięki czemu zarabia ponad 6 tys. złotych na rękę.

Pracuję w szkole. Zarabiam ponad 6000 na rękę. Mam 30 lat stażu. Jestem między uczniami 45 godzin tygodniowo przy tablicy w trzech różnych szkołach, w tym również w soboty

- pisze pedagożka i dodaje, że na tak przyzwoitą pensję składa się wiele czynników. Choć ona sama nie narzeka, to wylicza, co robi poza samym prowadzeniem zajęć lekcyjnych w szkole:

Przygotowanie do lekcji, wywiadówki, sprawdzanie prac uczniów, szkolenia, narady i wyjazdy z klasą, które są często po godzinach. Nie narzekam, tylko podaję fakty.

"Rząd razem na czele z panem ministrem nie cierpi nauczycieli"

Nauczycielka otwarcie sugeruje, że gdyby rząd chciał, to dałby upragnione podwyżki dla nauczycieli. Z jej opinii wynika, że pedagodzy nie są zwyczajnie elektoratem wyborczym partii rządzącej, dlatego omijani są szerokim łukiem, szczególnie że "pieniądze są dla tych, których da się kupić". 

Rząd razem na czele z panem ministrem nie cierpi nauczycieli, bo mają własne zdanie i raczej nie głosują na partię rządzącą - PiS, więc nie dostaną konkretnych podwyżek. Nie opłaca im się to. Pieniądze są dla tych, których opłaca się kupić

- dodała. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.