Mama myślała, że córeczka ma grypę, okazało się, że to rzadki rak. "Ona nie wie, co się dzieje"

Katar, gorączka, osłabienie, to pierwsze oznaki wielu schorzeń. Zazwyczaj kojarzą się z grypą lub przeziębieniem. Kiedy takie objawy wystąpią u ukochanego dziecka, rodzice niezwłocznie udają się do lekarza. Jednak zdarza się, tak że diagnoza bywa druzgocąca. Doświadczyła tego pewna mama 4-letniej dziewczynki.
Zobacz wideo Honorata Skarbek regularnie się bada. W jej rodzinie jest ryzyko nowotworu

Uśmiechnięta 4-letnia dziewczynka, pełna energii i ciągle uśmiechnięta dostała nagle wysokiej gorączki. Mama próbowała zbić ją za pomocą leków. Zakładała, że to początek infekcji lub grypy. Jednak okazało się, że diagnoza jest druzgocąca.

Mama myślała, że to grypa. Lekarze poinformowali, że to rak

Mała Kyra cieszyła się na powrót do przedszkola. W Święta Bożego Narodzenia otrzymała piękne prezenty i już nie mogła się doczekać, kiedy pokaże je swoim koleżankom. Dziewczynka otrzymała tablet i śliczną lalkę. Niestety 4-letnia dziewczynka przebywa w szpitalu dziecięcym w Manchesterze, a wszystko przez diagnozę.

Kiedy Kyra źle się poczuła, dostała wysokiej gorączki. Z czasem jej stan się pogarszał, zaczęła kaszleć, przestała jeść i skarżyła się na ból pleców. Zatroskani rodzice zabrali dziewczynkę do szpitala na badania. Jak informuje dziennik brytyjski "The Mirror" wyniki były przygniatające. 

Lekarze poinformowali, że Kyra cierpi na ostrą białaczkę limfoblastyczną. To rzadki i agresywny rodzaj nowotworu atakujący białe krwinki.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Kyra walczy z chorobą. Ma liczne rodzeństwo

Jak informuje "The Mirror" straszna diagnoza spadła na rodzinę, kiedy mama dziewczynki była w zaawansowanej ciąży. Kobieta spodziewała się już siódmego dziecka. Mała Kyra ma liczne rodzeństwo, niestety na razie nie może spędzać z nimi czasu. Rokowania Kyry są dobre, a mama dziewczynki mówi, że córeczka chce jak najszybciej wrócić do domu.

Ona nie wie, co się dzieje. Jest naprawdę zdezorientowana i po prostu chce iść do domu, to łamie nam serca. Kiedy lekarze wchodzą z maskami, myśli, że zrobią jej krzywdę

- czytamy na łapach "The Mirror".

Dziewczynka rozpoczęła chemioterapię oraz została poddana badaniu szpiku, aby stwierdzić stan zaawansowania choroby.

Na szczęście komórki białaczkowe nie znajdują się w jej płynie mózgowo-rdzeniowym i choroba jest uleczalna, ale każdy przypadek jest inny

- informują brytyjskie media.

Jak wiemy, w sytuacji każdej choroby liczy się czas. Mama dziewczynki także zaznacza, że gdyby zwlekali, rokowania mogłyby być znacznie gorsze. NHS zaznacza, że im pacjent jest młodszy w momencie diagnozy i rozpoczęcia leczenia, tym większe są szanse na odzyskania zdrowia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.